piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział dwudziesty czwarty

Przy śniadaniu rozmawialiśmy długo, żartowaliśmy i wspominałyśmy z Dove wszystkie miłe chwile, a było ich naprawdę dużo. Po dobrych dwóch godzinach do kuchni zeszła pierwsza osoba - Vanessa.
- Hej Laura - mruknęła nieprzytomnie.
Nawet nie zauważyła Cameron ani Benwarda, taka była zaspana.
- Van, nie widzisz nic dziwnego?
- Hmm? - odwróciła się od lodówki i rozejrzała po pomieszczeniu - a, tam są jakieś dwie osoby, których kompletnie nie kojarzę.
Dopiero po chwili zajarzyła, co powiedziała. Zamknęła z hukiem lodówkę i odwróciła się w naszą stronę.
- O Boże, Dove? To ty?
Blondynka się roześmiała.
- We własnej osobie.
Ness podbiegła do znajomej i uścisnęła ją mocno.
- Laura, kiedy zbudowałaś maszynę do teleportacji z Londynu?
Wybuchnęłam śmiechem.
- Fajnie wiedzieć, że coś takiego potrafię. Może zrobiłam to przez sen.
- Vanessa, to jest mój chłopak Luke. Luke...
- Tak wiem, to Vanessa - przerwał jej - Dove, to jest naprawdę zabawne. Miło mi cię poznać.
Siostra uśmiechnęła się.
- Nawzajem.
Dove dała kuksańca brunetowi.
- Oj tam, czepiasz się szczegółów. Tak zawsze mówią w filmach. Komediach, horrorach, to nie ma znaczenia. A jeśli będę aktorką, to muszę się upodobnić do jakiejś postaci no i...
- Dobra, rozumiemy - teraz ja jej przerwałam.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, kiedy po całym domu rozniósł się ogromny huk, a potem roześmiana do łez Rydel zbiegała czym prędzej ze schodów.
- Co to było? - spytałam blondynki.
- Riker. Spadł z łóżka.
- Co wy? Sumo macie w domu? - kolejne pytanie zadał Luke.
Wybuchnęłam śmiechem i wszyscy poszli w moje ślady.
I tak Dove i Luke dołączyli do naszej paczki przyjaciół i postanowili uczestniczyć w naszej dzisiejszej grze.

~*~

- Zmieniamy trochę zasady - ogłosiła Rydel - oprócz pistoletów na wodę będziemy też mieli balony z farbami. Będą one w tak zwanym centrum dowodzenia, które będzie na tej łące. Biegamy i uciekamy, zbieramy stąd i wiejemy w las. Rozumiecie?
Dziewiętnaście osób stało w białych kombinezonach w środku łąki, obok dwóch vanów. Wszyscy zgodzili się zagrać, więc będzie więcej zabawy.
- I żeby druga osoba musiała zrobić tej pierwszej przysługę, to trzeba ją całą ochlapać wodą i farbą oraz przyprowadzić tutaj. Rozumiemy się?
Znów wszyscy pokiwali głowami.
- A, i jeszcze jedno. Można złapać kogoś tylko przeciwnej płci. Możecie również sobie pomagać, ale dziewczyny dziewczynom i odwrotnie. Więc start!
Gdy tylko wykrzyknęła te słowa, wszyscy wybiegliśmy w las. Biegłam przed siebie. Uwielbiałam to. Ten wiatr we włosach. Najgorsze były wystające korzenie, o które potykałam się co kilka kroków. Już raz wyryłam orła i zdarłam sobie skórę wewnątrz dłoni. Gdy usłyszałam czyjeś kroki, prędko wspięłam się na niskie i gęste w liście drzewo. Nie było to trudne, lecz co raz nogi ślizgały się po korze. Usiadłam na gałęzi i wstrzymałam oddech, obserwując każdy ruch. Koło mojego drzewa stanęła Rydel.
- Uwaga - szepnęłam i zeskoczyłam zwinnie na nogi, stając obok blondynki.
- O, hej Laura - powiedziała cicho - kogo szukasz?
Przekrzywiłam głowę i spojrzałam na nią.
- Spoko, domyślam się. Ja szukam Ellingtona. Odpłacę mu się za te wszystkie dni, kiedy mi dopiekał i mnie wkurzał.
- A twoi bracia nigdy cię nie wkurzali?
Uśmiechnęła się lekko.
- Ale to nie to samo. Trzymaj walkie-talkie. Ja powiem, kiedy będę widziała Ross'a, a ty, kiedy będziesz widziała Ell'a. Stoi?
Pokiwałam głową i odebrałam od niej malutkie urządzenie.
- Ale czy to nie będzie oszustwo?
- Nic nie było mówione w regulaminie - wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.
- Do zobaczenia - przybiłyśmy sobie piątkę i rozdzieliłyśmy się we dwie strony.
Postanowiłam iść na polanę i wziąć trochę balonów z farbą na wszelki wypadek. Miałam przy sobie poręczną torebkę, więc miałabym gdzie je schować. Żeby tylko nie pękły...
Szłam przed siebie. Na szczęście dziewczyny wszystko zorganizowały i różowymi strzałkami na drzewach zaznaczyły drogę na polanę. Szłam tropem i w końcu zauważyłam chowającą się Aileen, która uporczywie wpatrywała się w swoje paznokcie. Biedactwo, pewnie jej się połamały.
Wolałam ją ominąć. Szłam przed siebie, ale blondi mnie zobaczyła.
- Laura?
Z cichym jękiem odwróciłam się w jej stronę.
- Słucham? - spytałam udawanie słodkim głosem. Wewnątrz mnie nosiło. I każdy mi powtarza, że jestem złą aktorką, a taka jedna nie umie odczytać, że jestem na nią wściekła.
- Wybacz mi - o dziwo, zabrzmiało to prawdziwie - jestem okropną egoistką i jędzą, ale mam nadzieję, że możemy się jeszcze zaprzyjaźnić. Więc możemy spróbować? Mam jeszcze szanse?
Złagodniałam. Westchnęłam.
- Oczywiście, że masz szansę.
Uśmiechnęła się.
- Ale nie ciesz się zbyt wcześnie. To jeszcze nic nie zmienia. Jedno przepraszam nie sprawi, że wszystko będzie fajnie.
Przyspieszyłam kroku. Szłam tropem, aż doszłam na polanę. Był tam Rocky, który nabierał mnóstwo balonów do rąk, które ledwo się mieściły. Uśmiechnął się triumfująco, kiedy wszystkie po kolei zaczęły pękać. Komicznie to wyglądało. Gdy wziął ich tylko kilka podbiegłam na polanę, ale szybko zostałam zatrzymana.
- Stój!

************************************

Hej! Wiem, że rozdział miał być wczoraj, jest beznadziejny, krótki i w ogóle, ale nagle zabrakło mi weny.
Oczekujcie next'a na dniach i szykujcie się na trochę Raury <nie będzie pocałunku! Jako para będą dopiero w 2 sezonie, który zacznie się może za dwa miesiące>

Może tak powiem.
Pary :

♥Raura - środek/koniec II sezonu.
♥Rydellington - początek II sezonu.
♥Rikessa - nie wiem, czy w ogóle będzie.

A pierwszy sezon skończy się tak około 30 rozdziału.

Do następnego!


13 komentarzy:

  1. Cudo!
    Przypomina mi Igrzyska Śmierci. Tylko nie wiem czemu? Jestem pokręcona.
    Ciekawe kto krzyknął do Lau? Pewne ta Allien!
    No czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na nexta
    Rozdział cudowny

    OdpowiedzUsuń
  3. Będę czekała na Raurę i nie opuszczę tego bloga;) Chyba, że mnie z niego wykopiesz:)
    Rozdział boski i czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny rozdział!
    Ona powiedziała :. lubisz mnie?' '
    | On powiedział "nie".
    | Myślisz ze jestem ładna? - zapytała.
    | Znowu powiedział "nie".
    | Zapytała wiec jeszcze raz: | " Jestem w twoim sercu?"
    | Powiedział "nie".
    | Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś
    | płakał za mną?" Powiedział, ze "nie".
    | Smutne - pomyślała i odeszła.
    | Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię,
    | kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna,
    | tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu,
    | jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą,
    | tylko umarłbym z tęsknoty."
    | Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że
    | Cię kocha.
    | Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim
    | życiu, obojętnie gdzie będziesz w domu, przy
    | telefonie albo w szkole.
    | Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się
    | tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w
    | 10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat.
    | Jutro rano ktoś Cię pokocha.
    | Stanie się to równo o 12.00.
    | Będzie to ktoś
    znajomy.
    | Wyzna Ci miłość o 16.00 |Jeśli ci się nie uda wysłać tego do 20 komentarzy zostaniesz na zawsze sam!

    Justyna;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały. Czekam na następny. :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super. Czekam na mexta.

    OdpowiedzUsuń
  7. jeee doczekałam się ! Ross ja zawołał ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział genialny i cudowny. Oczywiscie czekam na nexta^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział...... czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mogę się doczekać !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy next???????

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy następny rozdział?????

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy next??????????????? <3

    OdpowiedzUsuń