wtorek, 29 października 2013

Rozdział V

Następnego dnia rano Laurę obudziły promienie słońca wdzierające się przez niezasłonięte okno. Dziewczyna jęknęła, przeciągnęła się i przetarła oczy. Przekręciła głowę i spojrzała na zegarek. Była 10:30! Marano od razu wstała i pobiegła do szafy. Przecież o 11:30 ma mieć spotkanie z wywórnią i podpisać kontrakt! Wybrała kremowe rurki i buty na obcasach, fioletową torbę, granatow
Poszła do łazienki, umyła się i zostawiła włosy w klasycznym nieładzie. Laura spojrzała na siebie w lutrze i przyznała, że wygląda nawet ładnie. Pobiegła do pokoju Vanessy. Otworzyła prędko drzwi i skoczyła na łóżko siostry, by ją zbudzić.
- Co to za stwór? - mruknęła przez sen Ness i próbowała zrzucić z siebie brunetkę.
- Nie ma tak dobrze. Wstawaj, Ness! Miałaś mnie wspierać, wiesz? Wstawaj słoniu!
- Która godzina? - zaspana starsza córka państwa Marano nie orientowała się w niczym.
- 10:57! Ruszaj swój ospały tyłek i rusz się, po się spóźnimy! Musisz się ogarnąć. Mamy niecałe pół godziny na dojechanie na miejsce.
- Już, już. No idę.
Po dziesięciu minutach Vanessa była już gotowa. Też wyglądała niczego sobie. Miała na sobie białą koszulę, granatową spódnicę i wysokie niebieskie szpilki. Do tego granatowa torebka.
- Wow, choć raz wyglądasz w miarę dobrze - zażartowała Lau, za co oberwała poduszką.
Prędko wyszły z domu i wsiadły do ich samochodu. Laura jeszcze zdążyła zauważyć machającą przez okno Delly i ruszyły z piskiem opon spod domu.
Jechały szybko, Vanessa nawet przekroczyła ograniczenie prędkości i pędziła 120 km/h.
- Van, zwolnij! - zawołała Laura.
- Ale przecież nie zdążymy - zaczęła przedrzeźniać Ness swoją młodszą siostrę.
- Jeżeli złapie nas policja, to tym bardziej się spóźnimy. Proszę cię.
Brunetka westchnęła i zwolniła do 80 km/h.
- Zadowolona?
- Nawet nie wiesz, jak bardzo.
Jechały jeszcze 20 minut i zatrzymały się pod studiem o godzinie 11:25.
- Masz szczęście - powiedziała młodsza siostra Marano i uśmiechnęła się szeroko - zdążyłyśmy.
- A co, wątpiłaś we mnie?
- Żebyś się nie zdziwiła - zachichotała.
- Okej, idź. Bo na serio się spóźnisz.
- My razem idziemy. Tym razem się nie wymigasz.
Laura wzięła siostrę pod ramię i razem weszły do wytwórni płytowej.
- Dzień dobry - powiedziała uprzejmie Lau do ładnej i młodej sekretarki - jestem Laura Marie Marano. Jestem umówiona z panem Scottem na spotkanie o 11:30.
- Tak, tak - powiedziała roztargniona blondynka, a Van zachichotała pod nosem. Pani Elizabeth (bo tak miała na plakietce) szukała czegoś w komputerze - już mam. Niech panie poczekają chwilkę.
Podniosła słuchawkę i w telefonie wpisała numer telefonu.
- Panie Scott? Panna Laura Marano przyszła. Tak, tak. Dziękuję - odłożyła słuchawkę - za chwilę przyjdzie po was pomocnik pana Scotta, Robert - zwróciła się do dziewcząt.
- Dziękujemy - odpowiedziała za dwie Vanessa i odciągnęła siostrę na bok - kto takie zatrudnia? - zachichotała do Laury.
Młodsza wzruszyła tylko ramionami.
- W dzisiejszych czasach potrafią zatrudnić kogoś przez żadnego doświadczenia na przykład dlatego, że ma zgrabne nogi albo tyłek. Świeeetne czasy - mruknęła.
Siostry przez chwilę posiedziały w milczeniu, a kilka minut potem przyszedł pan Robert. Miły facet po 30-stce, z kilkoma siwymi włosami, ale świetnymi mięśniami.
- Dzień dobry Lauro - podszedł do brunetki i podał jej dłoń. Bez zastanowienia odwzajemniła uścisk - przyszedłem po panienki, żeby zaprowadzić je do pana Scotta.
- Dzień dobry. Dziękujemy bardzo.
Mężczyzna poszedł przodem, a dziewczyny za nim. Obie milczały. Po kilkudziesięciu metrach doszli do sali. Przechodzili właśnie przez salę prób, Laura była zachwycona. Były tu profesjonalne instrumenty i ogólnie było widać, że w ten budynek włożona dużo pieniędzy i pracy. Gdy weszli za drzwi Laura zobaczyła znanego już mężczyznę, pana Scott'a. Był to facet po 40-stce, z siwizną na głowie i wystającym brzuchem. Mimo to był to bardzo miły i uprzejmy mężczyzna szanujący kobiety.
- Dzień dobry - powiedziała uprzejmie Laura i uścisnęła wystawioną rękę szefa.
- Witaj Lauro. A to pewnie twoja siostra Vanessa?
- Tak.
- Dzień dobry panu - odezwała się i podała mężczyźnie dłoń. Odzwajemnił gest.
- Więc jak Lauro? Podpisujemy ten kontrakt?
- Jasne, że tak - brunetka uśmiechnęła się szeroko - zawsze o tym marzyłam.
- To świetnie. Będziesz musiała tylko podpisać ten papier i możemy iść spotkać się z twoim zespołem.
- Zespołem? - Laura się zdziwiła.
- Tak. To pięcioro fajnych chłopaków.
Zaprowadził ją za kolejne drzwi. Zobaczyła ich wszystkich. Wszyscy mieli około 17 lat.
- To Shane, Nick, Taylor, Jason i Nate - pokazywał kolejno na wszystkich chłopaków.
- Hej - przywitała się dziewczyna,
- Hej - podeszli wszyscy do niej i zaczęli się osobno witać i przedstawiać.
- Mam nadzieję, że będzie wam się dobrze pracowało razem - uśmiechnął się pan Scott - zostawię was samych, poznajcie się lepiej.
I wyszedł do pokoju obok. Laura się trochę skrępowała obecnością tylu chłopaków, ale na duchu podniosła ją obecność Vanessy obok jej.
Okazało się, że skrępowanie było niepotrzebne. Wszyscy byli bardzo mili i się lepiej poznali. Shane gra na perkusji, Nate i Taylor na gitarze elektrycznej, a Jason i Nick na basowych. Po kilku godzinach miło spędzonego czasu dziewczyny pożegnały się i wyszły.
- Panie Scott, będę przychodziła tu w weekendy. W czasie tygodnia nie będę miała za bardzo czasu.
- Ależ oczywiście słońce. Do widzenia.
- Do widzenia.
Dziewczyny wyszły i spotkały je miłe promienie słońca. Poranne zasnute chmury rozeszły się i zapowiadał się przepiękny dzień.
- Co powiesz, byśmy z Lynchami gdzieś poszły? - zaproponowała Ness.
- Spoko - uśmiechnęła się Laura - tylko gdzie?
- Może na plażę? Dzień zapowiada się niesamowicie!
- To fajny pomysł. Jedźmy na razie do domu, muszę się przebrać.
Dziewczyny wsiadły do auta i ruszyły w drogę powrotną. Całą drogę rozmawiały o nowo poznanych chłopakach.
- Są fajni i przystojni. Ale żaden nie wpadł mi w oko - zadecydowała Lau.
- Bo co? Chcesz mieć Ross'a, więc nie umówisz się z nikim innym? - zapytała zaczepnie siostra.
- Weź się słoniu ogarnij! Ross jest moim przyjacielem! Nie mam zamiaru się napraszać.
Vanessa zachichotała.
- Nie umiesz kłamać.
- Nie, czyli nie umiem mówić prawdy skoro uważasz to za oszustwo. Podrap sobie cycki, jeśli cię swędzą małpo.
Starsza siostra prychnęła.
- Kiedy ostatnio widziałaś się z Kelly?
- W dniu koncertu. A z Raini przedwczoraj - zastanowiła się młodsza siostra.
- Wiesz, że w taki oto sposób zaniedbujesz swoje przyjaciółki? I ty mi tutaj wmawiasz, że oni nic dla ciebie nie znaczą. ( chodzi o R5 - od Cristal )
- Ja tak nie powiedziałam. Z resztą, czego się wtrącasz do mojego życia?
- Bo to też jest moje życie - Vanessa się trochę wkurzyła.
- Jasne - z sarkazmem powiedziała Laura - byś się mogła wtrącać, kiedy najbardziej tego potrzebuję, wiesz? A nie wtedy, kiedy sama sobie radzę. Zahamuj i daj mi wysiąść. Chcę się przejść.
- Myślisz, że ja sobie taki los wybrałam? - Van puściła ostatnie dwa zdania mimo uszu.
- A nie? Nie wiedziałam, że wielka Vanessa Marano poszła na aktorstwo z woli swoich ukochanych rodziców. Nie taka mi się pokazywałaś.
Dziewczyny zaparkowały pod domem i Laura normalnie wybiegła z auta. Pobiegła do domu i weszła do swojego pokoju, padając na łóżko. Może i Vanessa ma rację? Tak bardzo podekscytowała się, że poznała R5 i jest ich przyjaciółką, że zapomniała o własnych?
Westchnęła głęboko. Jutro do szkoły, pomyślała. Wzięła telefon.
- Kelly? - zapytała niepewnie - chcesz się spotkać?

~*~

- Przepraszam was bardzo za moje ostatnie zachowanie - powiedziała Laura - za bardzo byłam pyszna z powodu poznania R5,  że o was praktycznie zapomniałam.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnęła się szeroko Kelly.
- Ale... - powiedziała źle wróżącym głosem Raini - za karę stawiasz nam lody.
Dziewczyna rozejrzała się wokoło i zobaczyła budkę z lodami włoskimi.
- Spoko - uśmiechnęła się - może was to ucieszy, ale podpisałam dziś umowę.
- Gratuluję słońce - brunetkę przytuliła Kelly.
- Ja także - do uścisku dołączyła się szatynka - ale i to nie zwalnia cię z obowiązku kupienia mi loda.
Laura dała Raini kuksańca w bok.
- A gdzie twoje R5? - spytała zaczepnie szatynka.
- Na plaży z Vanessą. Pokłóciłam się z nią o was i R5, więc nie miałam najmniejszej ochoty iść z nimi. Ale z wami oczywiście, że mogę.
- To szybko! Jest już 13! - krzyknęła Kelly, aż kilka osób się odwróciło.
- Spokojnie, zdążysz się nasmarować kremem.
- Lecimy do domu? - spytała Marano.
- Ej, ej, ej gdzie lecisz? A gdzie moje lody? - spytała wesoło Raini.
- W sklepie, nie widzisz? Idziemy szybko! - odpowiedziała szybko Moon. I pociągnęła przyjaciółki za ręce.

~*~
- Rydel, czy naprawdę nie ma żadnego innego miejsca? - Lynchowie z Ratliffem i Vanessą dotarli właśnie na plażę. Byli blisko toalet.
- To sobie zobacz. Jeśli znajdziesz jakieś inne miejsce bliżej wody, to wtedy się przyznam, że jestem upośledzona - warknęła blondynka na Ross'a.
- Chętnie to zobaczę - zaśmiał się.
- Leć już, idź zobacz.
- A może podejdźmy bliżej siatki. Możemy zagrać w siatkówkę - zaproponowała Vanessa - widzę trochę wolnego miejsca.
- Bardzo chętnie zagram z tobą - Riker puścił oczko do Van.
- Ej, stary, nie flirtuj mi tu z Vanessą - zaprotestował Rocky - to odrzucające. Ruszmy dupy, bo do juta nie dojdziemy do tej siatki.
Przyjaciele wzięli swoje manatki i przenieśli się w miejsce zaproponowane przez Marano. Gdy doszli do siatki, to zobaczyli trzy znajome twarze. To nikt inny jak Laura, Raini i Kelly!
- No hej - westchnęła Laura - możemy się dosiąść?
- Hej laski - powiedział radośnie Ratliff - właśnie mieliśmy zamiar zagrać w siatkówkę. Chcecie się przyłączyć?
- No jasne - odpowiedziała za wszystkie blondynka.
Lau posłała jej mordercze spojrzenie, a Kel udawała, że nie widzi.
- Macie piłkę? - spytał głupkowato Rocky.
- Nie, przecież myślałam, że odetniemy ci głowę i w nią pogramy w zbijaka - Laura była zła.
Wszyscy się zaśmiali, uważali to za żart.
- Czego się śmiejecie? Ja mówiłam całkowicie poważnie.
Tymi słowami wywołała jeszcze większą falę śmiechu.
- No ok, dzielimy się na dwie drużyny. Kto wybiera? - spytała Delly.
- Ja! ja! ja! - krzyczeli jednocześnie Ross, Riker i Rocky. Ross aż naskoczył na Rikera i zakrył mu usta.
- Ok. Ross i Rocky.
- Ale małpy - warknął Riker.
- Ross wybieraj.
- No nie wiem. Laura, chodź.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
- Rocky?
- Ja zapraszam Kelly.
- Calum.
- Vanessa.
- Delly.
- Raini.
- Ratliff.
- No już, Riker. Jeśli musisz - westchnął.
(Czyli drużyna Ross'a - Laura, Calum, Delly i Ratliff. Drużyna Rocky'iego - Kelly, Vanessa, Raini i Riker xd - od Cristal).
 Zaczęła się gra. Pierwsza serwowała Laura. Podpiła piłkę i tym zaczęła się gra. Niektórzy mogliby myśleć, że to była gra na śmierć i życie. Laura chciała wyautować Vanessę i nawzajem. Kelly też nie szczędziła skosień (czy jak to się nazywa xd - od Cristal).
Po dwóch godzinach wygrała drużyna Ross'a - 40 : 36.
Wszyscy przybili sobie piątki i zaczęli się pakować. Laura postanowiła pokąpać się trochę w morzu, więc na ochotnika zgłosił się Ross.
- Super gra, nie? - spytał dziewczyny, gdy zostali sami.
- Może być. Fajnie, że wygraliśmy.
- Jesteś smutna, co jest? - trochę się zaniepokoił.
- Nie. nic. Jutro szkoła. Po prostu zmuła.
- Będę z tobą w klasie - pochwalił się blondyn.
- Fajnie. Przepraszam, ale idę się wytrzeć. Jest mi zimno.
- Poczekaj - Lynch odwrócił brunetkę w swoją stronę - widzę, że tu nie chodzi o szkołę. Mała, przyjaciele mogą sobie zaufać.
- Słuchaj, znam cię trzy dni. Ty mnie też. Skąd możesz wiedzieć, co mi w duszy gra? - powiedziała podniesionym głosem - mam już dość. Daj mi już dziś spokój.
Gdy dziewczyna odeszła, chłopak długo trawił jej słowa.
Widział jak prawie wszyscy przyjaciele wychodzą z plaży.
- Ross, idziesz? - zawołała Rydel.
- Tak, chwila. Idź, dogonię was.
- Okej.
Wytarł się i ubrał. Gdy szedł w stronę domu wciąż brzmiały mu w głowie słowa Laury "Słuchaj, znam cię trzy dni. Ty mnie też. Skąd możesz wiedzieć, co mi w duszy gra? mam już dość. Daj mi już dziś spokój." W ponurym nastroju zasnął.

==================================================

Długo nie mogłam się zdecydować, czy ma być wieczna sielanka czy mam lekko namieszać. Wybrałam to drugie. Niewiele, ale zawsze xd
Przepraszam, że tak długo ale brak czasu, wiecie.
Następny rozdział należy do Cherry. Jeszcze się z nią dogadam, bo sama nie wiem, co chcę by było dalej.
Dobranoc i prosimy o komentarze ♥



 Cristal.

poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział IV

   Następnego dnia Laurę obudził dzwonek w telefonie,gdy go wyłączyła spostrzegła że nie jest u siebie w domu.Gdy rozglądała się po pokoju jej toczy natknęły się na jakąś osobę.Mianowicie tą osobą był Ross
-AAA!!-pisnęła i odruchowo  wstała.Ross od wrzasków Laury obudził się,jak reszta osób w tym pomieszczeniu.
-Laura ogarnij się-krzyknęła Van rzucając w Laurę poduszką. Riker i reszta zaczęli się śmiać.Laura spiorunowała ich wzrokiem i natychmiastowo się uspokoili.Laura widziała jak Riker i Ness na siebie patrzą ,,Kroi się nowa parka''-pomyślała.Potem ta myśli szybko zniknęła,bo siostry Marano musiały wracać do domu. Lynch'owie zjedli śniadanie przygotowane przez Rydel i zaczęli zajmować się sobą.Rocky zdjął skarpetki,wyciągnął telefon i zaczął robić zdjęcia swojej stopie. Riker popatrzył się na niego a potem spytał
-Co ty robisz?
-Robie zdjęcie swojej stopie-rzekł dalej fotografując stopę
-Po co?-spytał ponownie
-No bo jak gdzieś mi nogę wkręci i lekarz będzie musiał mi zoperować stopę to nie będzie wiedział jak ona wygląda.Trzeba mieć zdjęcie każdej części ciała-rzekł
-O Rydel niesie cole-powiedział i Rik ruszył po napój
-Jest o ciebie zazdrosny-Rocky szepnął to do swojej stopy. ,,Co mu odwaliło''-pomyślała Rydel
   Tymczasem u Mai i Stevena
-I co zgodzisz się w końcu-dręczył pytaniem dziewczynie
-Daj mi jeszcze parę dni.Odpowiem ci niedługo-rzekła
-Obiecujesz?
-Jasne-rzekła dziewczyna i weszła do swojego domu.Pocałowała w policzek na pożegnanie bruneta.Chłopak uśmiechnął się do niej i odszedł w swoim kierunku.Dziewczyna nie wiedziała czy ma się zgodzić.Postanowiła że jeszcze pomyśli.

          W tym samym czasie u Lynch'ów
-Może weźmiemy ekipę i pójdziemy na plażę-zaproponowała Ryd
-To ja dzwonie po Ness i Laurę-rzekł ochotniczo Ross
-Ja po Caluma i Raini-rzekł
-Dobra ja spakuje nas-rzekła blondynka po czym poszła się przebrać w swoje różowe bikini.Gdy wszyscy zebrali się pod domem Lynch'ów,każdy z prowiantem i przebrany w swój strój.Razem ruszyli na plaże,która była nie daleko.Doszli na miejsce po 10 minutach.Przy czym Rocky robił zdjęcia swojej ręki.On jest naprawdę pokręcony.Rydel podczas drogi na tablecie oglądała ICarly, lubiła ten show.Najbardziej rozśmieszał ją Gibby
-Ciekawe czy on naprawdę jest taki dziwny czy tylko gra ta postać?-spytała Rydel
-Nie Wiem,możemy kiedyś odwiedzić ich miasto-rzekł beznamiętnie Riker.Na plaży było ludzi jak w ulu.Po paru minutach wszyscy znaleźli miejsce i rozłożyli się.Chłopaki zaraz po zajęciu miejsca wbiegli do wody,a dziewczyny położyły się na kocu.Rydel wraz z Ness oglądały ICarly a Raini i Laura rozmawiały na różne tematy.Jednak nie trwało to długo,bo chłopaki oblali je wodą.Rydel była wściekła bo Ratliff i Riker zepsuli jej tableta. Ness zaczęła gonić Rikera, Raini-Caluma,Rydel-Ellingtona,Laura-Rossa a Rocky temu wszystkiemu się przyglądał i nagrywał.Postanowił wysłać to do ICarly.Ciekawe co powie na to Rydel.Dzień mijał im w najlepsze,wszyscy umocnili swoje więzy przyjaźni i razem poszli na lody.Laura zamówiła owocowo-miętowe,Ross czekoladowe,Ryd-truskawkowe,Rocky-anielskie,Riker-kiwi.Van jabłko, a reszta zamówiła śmietankowe.
  Słońce powoli zachodziło,a przyjaciołom pozostało iść w świetle księżyca. Riker i Ness szli z tyłu.Ich ręce zetknęły się,a po chwili Riker chwycił brunetkę za rękę,a ta nie puściła jej.Szli tak w świetle księżyca,rozmawiali.Każdy doszedł już do swoich domów i paczka pożegnała się...
-----------------
Ten rozdział pisałam sama,krótki wyszedł i nudny.Nie wiem co mi odwaliło ze stopą ale tak jakoś wyszło.Pozdrawiam Cherry

sobota, 12 października 2013

Rozdział III

- Hej, Maia - przywitała się Laura - miło cię widzieć.
- Lau - brunetka uśmiechnęła się szeroko - mi ciebie także. Ross - zwróciła się do swojego chłopaka - idziemy?
- Jasne - odparł blondyn i razem z brunetką wyszli z pomieszczenia.
Rano Laurę obudziły promienie słoneczne próbujące przedrzeć się przez jej zasłony. Dziewczyna spojrzała na zegarek i krzyknęła sobie w duchu że zaraz się spóźni.Z szafy wyciągnęła to(<klik).Usta pomalowała na jasny czerwień,oczy podkreśliła tuszem a włosy związała w koka.Zajęło jej to zaledwie 25 minut,a Ness siedzi tam z jakieś 50 min,pewnie nie może się w rurki wcisnąć bo przytyła- ,,żarłok''-pomyślała Laura idąc w kierunku kuchni.Wyciągnęła potrzebne składniki do jajecznicy i po chwili zajadała się nią.Po posiłku talerz włożyła do zmywarki .Nie wiedziała co ma robić bo umrze z nudów.Postanowiła odwiedzić Lynchów.Szybko wyciągnęła koturny w kolorze maliny i wyszła z domu, adres dała jej Ryd. (mnie z tą malinką pojebało-od Cherry)

~*~

-Riker weź te nogi ja tu chcę odkurzać-krzyczała zdenerwowana Rydel. Chłopak pokazał jej środkowy palec.
-Wiesz, że palec pedała na mnie nie działa-rzekła i kopnęła brata prosto w krocze
Chłopak zaczął się zwijać z bólu.
Nagle po domu rozbrzmiał się głośny dzwonek do drzwi
-Ja otworze-rzekła blondynka i rzuciła odkurzacz na ziemię.
Poszła do drzwi a w nich ujrzała Laurę,od razu obdarzyła brunetkę szerokim uśmiechem
-Cześć-rzekła brunetka i odwzajemniła uśmiech
- Hej, wejdź.
Blondynka uchyliła szerzej drzwi
-Jasne-powiedziała i weszła do środka przy czym zdejmując buty.Weszła do salonu gdzie przywitali ją od progu po kolei Rocky,Riker,Ellington.Ross był u Mai,a Ryland pojechał na zakupy z rodzicami
-Cześć-rzekła obdarzając chłopców śnieżno białym uśmiechem.
-Hej-opowiedzieli odwzajemniając gest.
- Gdzie Ross?
-- N… - Rydel nie skończyła bo przerwało jej trzaskanie drzwi - Już jest - zrobiła piruet i wskazała na brata.
- Hej - powiedział Rossy, uśmiechając się do wszystkich.
- Cześć - powiedziała brunetka.
- Chcesz spędzić trochę czasu z Maią? - spytał trochę spięty.
- Właściwie przyszłam tu spotkać się ogólnie z twoim rodzeństwem, ale czemu nie - nastolatka posłała blondynowi lekko sztuczny uśmiech - zaraz wrócę - przytuliła Rydel, a Ross pociągnął ją za rękę w stronę jakiegoś parku. Tam można było zauważyć bawiących się Maię i jakiegoś bruneta. Podeszli szybko, a blondyn całkowicie zapomniał o Laurze i jej dłoni w jego uścisku. Gdy doszli do ludzi, automatycznie podszedł do swojej dziewczyny.
- Hej, jestem Ross, chłopak Mai - rzekł Rossy, łapiąc Maię za rękę. Dziewczyna troszkę się speszyła.
- A ja Steven, stary przyjaciel Mai - powiedział brunet, podając rękę. Blondyn ją uścisnął, a stojąca obok Laura wiedziała, że Ross jest mocno zazdrosny i najchętniej przyłożyłby chłopakowi. Znała się na ludziach, teraz też się nie myliła. Ross wysyłał przyjacielowi jego dziewczyny sztuczne uśmiechy, a gdy Steven patrzył na Mitchell, zaciskał dłonie w pięści.
- To ja może już pójdę - powiedziała Lau, czując niezręczną sytuację.
- Nie idź - powiedziała błagalnie Maia - oni się tu zaraz pozabijają - powiedziała jeszcze jej na ucho - niedługo wrócimy - powiedziała do przyjaciela i chłopaka, ciągnąc brunetkę za rękę - pomóż mi, nie wiem co robić.
- W czym jest problem? - spytała Marie, ale znała już odpowiedź.
- Po prostu… Steven jest moją dawną miłością. Kocham go, ale Ross’a też kocham, choć czuję, że uczucie między nami gaśnie. Co ja mam zrobić? - dziewczyna obejrzała się na chłopaków, siedzących na ławce.
- Po pierwsze : musisz z obojgiem szczerze porozmawiać. Po drugie : posłuchaj głosu serca.Nie ma innego wyjścia - powiedziała prosto z serca Marano i posłała koleżance uśmiech - tylko nie rób niczego wbrew sobie, bo to zaszkodzi i tobie, i im.
- Masz rację, ale to trudne - powiedziała smutno Maia i przytuliła brunetkę.
- Musisz sama przez to przejść, ale wszystko w końcu się ułoży. Po prostu posłuchaj swojego serca. Czego najbardziej się boisz?
- Zranić któregokolwiek z nich. Steven mnie dziś pytał, czy chcę być jego dziewczyną, ale na razie zaprzeczyłam.
- Trudna sprawa - Laura westchnęła - no cóż, to twoja decyzja. Którego bardziej kochasz i z którym bardziej chcesz być w przyszłości? Zastanów się.
- Dzięki - Mitchell uśmiechnęła się lekko - to trochę ułatwia zadanie.
Dziewczyny po szczerej rozmowie wróciły do chłopaków.
- Ross, chcę z tobą szczerze porozmawiać na osobności - powiedziała smutno Maia i pociągnęła blondyna w dalszy kąt parku.
- To ja już pójdę - Laura pożegnała się z ludźmi i wróciła do domu Lynchów.


~*~


- Ross, czy ty nadal mnie kochasz? - zaczęła rozmowę Mitchell.
- Co to za głupie pytanie? - oburzył się chłopak - oczywiście, że tak.
- Ale z tą samą mocą, co kiedyś? Zastanów się dokładnie.
- Chodzi o niego, prawda? - Rossy zacisnął dłonie w pięści z całej siły, wskazując na bruneta.
- Nie. Tu chodzi tylko o nas. Proszę, zastanów się - głos brunetki był płaczliwy.
Blondyn na prośbę swojej dziewczyny wgłębniej się zastanowił. Milczał kilka minut, aż usłyszał swój cichy głos.
- Jak dawniej to nie. Ale nadal cię kocham, tyle że z mniejszą mocą.
- Może zrobilibyśmy sobie przerwę w związku? Nie tyle chodzi o niego, ale o mnie i ciebie. Już nie czuję tego, co kiedyś. Muszę się zastanowić nad tym wszystkim.
Oczy chłopaka lekko się zaszkliły.
Maia złapała go za podbródek.
- Wybacz mi, ale nie potrafię tego ciągnąć. Czy jeśli się zastanowię i wybiorę ciebie, to przyjmiesz mnie z powrotem?
- Nie wiem - odpowiedział Rossy, gwałtownie odwracając głowę - może i masz rację. Ja też muszę się nad tym wszystkim zastanowić. Ale możemy być przyjaciółmi, prawda?
- Zawsze będziesz w moim sercu - brunetka objęła Lynch’a - naprawdę nie chciałam, by tak wyszło, ale…
- serce nie sługa, wiem - powiedział za nią i lekko się uśmiechnął - wiem coś o tym.
- Przyjaciele?
- Przyjaciele - potwierdził skinieniem głowy - ja już muszę iść. Do zobaczenia… - tu głos lekko mu zadrżał - przyjaciółko - w końcu to z siebie wydusił. Pożegnali się, a on skierował się w stronę swojego domu. Maia machała mu na pożegnanie jeszcze krótszy czas, a potem odprowadziła Stevena do domu mówiąc mu, że musi się nad wszystkim zastanowić.


~*~


- Rydel, niesamowicie gotujesz - powiedziała Laura, zapychając się ciastkami przygotowanymi przez blondynkę. Dziewczyny zaprosiły jeszcze Raini i Kelly, ale ta druga musiała zostać w domu. Szatynka zjawiła się po pół godzinie, bo jednak trochę drogi było.
Chłopacy zaprosili Calum’a, swojego dobrego kumpla. Rudzielec przyszedł po dwudziestu minutach. Cała grupka siedziała w domu i zajadała się słodyczami, oglądając filmy, ale Laura wciąż myślała nad sytuacją z Maią i Rossem. Wiedziała, że Mitchell nie chciała skrzywdzić Lynch’a, ale wiadomo, że serce nie sługa. Lubiła Ross’a jak przyjaciela, nie miała mu nic do zarzucenia. Był miłym chłopakiem, którego nie dopadła mania sławy. Ona też jest umówiona pojutrze na spotkanie w sprawie podpisania umowy z wytwórnią. Cieszyła się, że niedługo jej marzenie się spełni. Od wczorajszego dnia koncertu zmieniło jej się trochę podejście i postanowiła jak najszybciej nagrywać piosenki i robić to, co kocha. Już nie traktowała R5 jako jakichś tam gwiazd, ale jako przyjaciół.
Po chwili do domu wszedł Ross, trzasnął z całej siły drzwiami i smutny pobiegł na górę do swojego pokoju. Wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę.
- Rydel, który to jego pokój? - spytała zaniepokojona Laura.
- Ostatni w korytarzu.
- Dzięki - wyszeptała dziewczyna i pobiegła za przyjacielem.
Gdy odnalazła właściwe drzwi niepewnie zapukała.
- Jeśli to ty Rydel, to odejdź.
- To nie Delly - powiedziała cicho Laura - tylko ja.
- Jak chcesz to wejdź - powiedział obojętnie.
Dziewczyna otworzyła ostrożnie drzwi. W środku na wielkim łóżku, ze wzrokiem wbitym w ścianę leżał Ross we własnej osobie. Laura jeszcze wczoraj nie przypuszczała, że kiedykolwiek będzie jego przyjaciółką, a co dopiero mówić, że wejdzie do jego pokoju.
- Ross, wszystko w porządku? - zadała pytanie retoryczne. Wiadome było, iż nic nie jest w porządku.
- Nie - odburknął chłopak.
Brunetka obejrzała się dookoła. Ściany były koloru żółtego, wielka szafa z lustrem i mnóstwem ubrań. Gdzie nie gdzie walały się różowe części garderoby, więc dziewczyna zachichotała.
- Bardzo męski kolor - wskazała różową koszulkę walającą się po biurku.
Nastolatek lekko się uśmiechnął.
- Słuchaj, rozmawiałam z Maią i wiem, co się kręci - powiedziała niepewnie Laura.
Blondyn spojrzał na nią.
- Maia kocha i ciebie, i jego. Steven był jej pierwszą miłością.Uznała, że uczucie do ciebie powoli wygasa. Steve zapytał ją, czy chce być jego dziewczyną - ciało Ross’a naprężyło się - ale odmówiła - Lynch odetchnął z ulgą - nie wiadomo, jak to się dalej potoczy.
Chłopak odwrócił się w stronę ściany.
- Ross - niepewnie zapytała Laura, z radością w głosie - nie przejmuj się. Jeśli ją kochasz, to daj jej wolność wyboru. Nigdy nie wiadomo, czy to właśnie ciebie nie wybierze.
- Masz rację - powiedział cicho po kilku minutach z niezręcznej ciszy - nie kocham jej tak jak dawniej. Ona mnie też nie. Każdy musi iść wyznaczoną przez Boga drogą życia.
Podniósł się do pozycji siedzącej.
- Choć może na dół do rodzeństwa i przyjaciół, co? - zaproponowała - może rozluźnisz się trochę i zabawisz. Przyszedł Calum.
- Okej - blondyn zbliżył się trochę do Laury i mocno ją objął.
Dziewczyna była zaskoczona jego gestem, ale po chwili odwzajemniła uścisk.
- Wszystko się ułoży, zobaczysz - wyszeptała mu do ucha i pociągnęła za ramię - a teraz idziemy na wieczorek z kumplami. Będzie fajnie, zobaczysz - zaczęła skakać i piszczeć jak mała dziewczynka zadowolona z pieska na święta. Uśmiechnął się do niej.
- Uwielbiam ten twój optymizm - powiedział szczerze i zeszli do znajomych.
Lau ciągnęła go za ramię, idąc z przodu, a on szedł z tyłu, ciągnięty przez Laurę (powalone zdanie xd - od Cristal).
Siedzące tam osoby były zdziwione widokiem, jaki zastali, ale po chwili wszystko zeszło na drugi plan oprócz “Troi” z Pittem,  którym zachwycały się dziewczęta.
Po kilku godzinach filmu Laura zasnęła, oparta na ramieniu Ross’a. Nakrył ją kocem. Nie przeszkadzała mu ta pozycja. Bo przecież byli przyjaciółmi.
PRZYJACIÓŁMI..

-------------------------------------------------
Ten rozdział pisałyśmy na zmianę.Myślę że wam się spodobał.A zapomniałam to ja Cherry.Tak więc piszcie komentarze czy wam się podoba czy nie.
                                                                                      ~Cherry

OD CRISTAL: Hej kochani! Jak już wcześniej zauważyła Cherry, ten rozdział został napisany wspólnie  (zaczynamy ogarniać wspólną współpracę :D) Dziękujemy serdecznie za wszystkie miłe komentarze i prosimy o kolejne ♥

Kocham tę wersję "This is me" w wykonaniu Demi. Aż się popłakałam ♥



Miłego wieczoru, Cristal :3

piątek, 11 października 2013

HEJ

Hej jestem Cherry  i wraz z Cristal będziemy prowadzić tego bloga.Mam nadzieje że mnie miło powitacie.Muszę zapoznać się z fabułą itd.Także witam serdecznie.Prowadzę też bloga o Raurze:
http://story-about-of-raura.blogspot.com/
Myślę że przypadnę wam do gusttu
                                                                                                   ~Cherry
Macie tu moją ulubioną piosenkę:

czwartek, 10 października 2013

Rozdział II

Te dwa tygodnie dla sióstr Marano i Kelly minęło ślamazarnie wolno, a Raini modliła się, by nigdy się nie skończyły. Jednak musiało to kiedyś nadejść.
- Zażalenia do Van, Raini - powiedziała, uśmiechając się Lau, wpychając do buzi kolejne kilka ciastek.
- Ej, co do mnie? - zaprotestowała dwudziestokilkuletnia dziewczyna.
Dziewczyny właśnie siedziały w domu państwa Marano i postanowiły sobie zrobić wieczorek filmowy ze słodyczami. Ze słodkim posiłkiem oczywiście wymyśliły Nessa i Laura, dwa żarłoki.
- Że musiałaś kupić ten cholerny bilet na ten cholerny koncert - wrzasnęła szatynka, mocno gestykulując dłońmi - wiesz, że mnie nie interesują. Nawet nie wiadomo, czy ten twój cały Riker, Sriker czy jak mu tam by cię poznał i umiał nazwać nawet wtedy, gdybyś wyskoczyła z hasłem "Siema Rik, jestem Van Marano, sławna aktorka. Wyjdź za mnie!" albo nawet wtedy, gdybyś wyskoczyła z wielkim transparentem "Rikerze Lynch, wyjdź za mnie! Jestem Vanessa Marano, aktorka. Musiałeś o mnie słyszeć!" - Podriguez zaczęła coś plątać bez ładu i składu, aż Kelendria z Laurą wybuchły głośnym śmiechem.
- Raini, spokojnie - zaprzestała kłótni brązowo-włosa nastolatka, klepiąc przyjaciółkę po plecach - jutro dzień koncertu. Przez dwa tygodnie nie protestowałaś ani nic. A teraz wyskakujesz z takimi tekstami? To tylko jeden koncert.
- Jasne, każdy tak mówi - warknęła i się odwróciła w stronę telewizora, całkowicie się oddając jego mocy i oglądając "Romeo & Julia" z Leonardem DiCaprio. Za jej przykładem poszła reszta kobiet, a potem nawet się nie obejrzały, a już spały mocnym snem.


~*~


Oczywiście Vanessa Marano kupiła bilety Deluxe, czyli najdroższe jakie były z możliwością poznania zespołu R5.
- A może zadzwońcie po Maię i ją zaproście zamiast mnie? Jestem pewna, że bardziej ich lubi, niż ja - dziewczyny jechały już autem na koncert, który miał się zacząć za 45 minut, a Raini dalej próbowała się wykręcić.
- Podriguez, teraz już nie masz szans się wykręcić - powiedziała, robiąc zabawną minę Kelly.
Szatynka zamilkła.
- Szkoda, że dopiero teraz się zamknęłaś - powiedziała zamyślona Ness, wiercąc się w fotelu na samą myśl o spotkaniu swoich idoli. Laura nie była lepsza, siedziała i wlepiała wzrok w szybę, wiercąc się niecierpliwie i nucąc pod nosem “Pass Me By”.
- Dziewczyny, a co byście powiedziały, gdybym i w tym roku podpisała umowę z wytwórnią i jeszcze w kilku następnych miesięcy wydała płytę? - wypaliła po kilku minutach ciszy Marie (drugie imię Laury - od autorki).
- To nie taki zły pomysł, ale czy wyrobisz się z karierą i nauką? - zapytała Vanessa.
Laura posłała jej pobłażliwe spojrzenie.
- Wątpisz we mnie?
Jej siostra zabrała dłonie z kierownicy i podniosła je w obronnym geście, ale zaraz je opuściła.
- Robisz to dla nas? - spytała wesoła Kelly - żeby Ross się w tobie zakochał i byśmy były ich przyjaciółkami? - zapiszczała blondynka, wtulając się w ramiona brunetki.
- Tiaaa, jasne - szepnęła. Raini jednak nie odezwała się ani słowem - Powiedz coś, Raini - powiedziała zrozpaczona Laura, nie widząc żadnej reakcji przyjaciółki.
Szatynka powoli odwróciła głowę, uśmiechając się lekko.
- Już znasz pierwszą fankę - powiedziała beztroskim tonem - jednak czy robisz to dla R5?
- Oczywiście, że nie - oburzyła się Lau - robię to dla siebie. Czy to takie nierealne? Kocham śpiewać i nie wyobrażam sobie bez tego życia. Wiążę z muzyką przyszłość. Jednaaakkk - powiedziała nastolatka, przedłużając ostatnie dwie litery - fajnie byłoby ich spotkać.
Podriguez pokręciła niedowierzająco głową.
Marano zrobiła minkę słodkiego szczeniaczka.
- Wybacz za moje upodobania, ale to kompletnie nie moja wina.
- Wybaczam - szepnęła i przytuliła mocno nastolatkę - tylko już nie wariuj już tak na ich punkcie.
- Postaram się, tylko od jutra - brunetka puściła oczko, a dziewczyna zachichotała.
Nagle Vanessa dostała SMS-a, a po chwili wybuchła głośnym śmiechem.
- Co się stało? - spytała Kelendria.
Dziewczyna pokazała pozostałym telefon, a po sekundzie wróciła do uważnego prowadzenia auta.
Po chwili i pozostałe nastolatki wybuchły nie pohamowanym śmiechem.


“ Dziś na koncercie R5 pojawią się ich wielkie fanki, sławne Vanessa i Laura Marano
- Bardzo chciałbym je poznać - wypowiada się Ross - podziwiam je za tą pewność siebie, perfekcyjność i pasję.
- Podpisuję się - dodała Rydel - byłabym zaszczycona móc zaśpiewać z Laurą na koncercie. Ma ogrooomny talent.
- Mam nadzieję, że pojawi się na dzisiejszym koncercie i da nam tą możliwość - powiedział Rocky - słuchaliśmy dużo jej występów, byliśmy na kilku na żywo. Śpiewa niesamowicie!
- Laura, uczyń nam ten zaszczyt - powiedzieli Riker i Ratliff jednocześnie, ukazując swoje śnieżnobiałe uśmiechy.
Jak widać, nie tylko zwykli ludzie są fanami Laury - dodała prezenterka - nawet tak sławny zespół jak R5 ją uwielbia, więc Marano, szykuj się na podbój świata!”
- Aby to była prawda - wymruczała Lau i dziewczyny musiały wysiadać.


~*~


Koncert się rozpoczął. Wszędzie rozbłysły światła,a na scenę wyszło R5.
- Jak się macie kochani? - krzyknęła Rydel, śmiejąc się - tak się cieszę, że tu przyszliście! Nie mogę uwierzyć, że ponownie jesteśmy w Los Angeles! To takie piękne miasto.
Wokół naszych bohaterek wszystkie fanki wrzeszczały imiona członków zespołu i głośno piszczały. Marano i Moon nie były lepsze. Jedynie Podriguez stała lekko z boku,ale i ona po chwili zaczęła podśpiewywać i tańczyć do rytmu razem z pozostałymi członkiniami. Van, Laura, Kelly i Rai stały w drugim rzędzie, więc w niedługim czasie Rocky wzrokiem odnalazł Lau, pokazał ją palcem, by i jego rodzeństwo i przyjaciel ją ujrzeli i uśmiechnął się szeroko, machając mocno ręką. Brunetka odwzajemniła gest.
Po kilkunastu piosenkach R5 lekko się zmęczyło, ale kontynuowało koncert z wielką pasją i zapamiętaniem. Świetnie się bawili i nie chcieli tego szybko przerywać. Po skończonym “Loud” wszyscy mogli usłyszeć dźwięczny głos Ross’a.
- Przerwiemy koncert na drobny komunikat. Jeżeli już ktoś słyszał wywiad o Laurze Marano, to trzeba potwierdzić, że to była prawda. Bardzo ją podziwiamy tak jak jej siostrę, Vanessę Marano - na twarzach obu sióstr pojawił się szeroki uśmiech - ale że Van nie jest piosenkarką na scenę zapraszamy Laurę!
Na całej sali rozgrzmiała wrzawa i hałas, ale i po chwili można było usłyszeć głośne brawa.
Lau chciała się przebić przez tłum, ale miała lekko utrudnione zadanie, bo trzymała Kelly, która lekko mówiąc, miała dobry głos. Nie chciała “zgubić” przyjaciółki, więc wciąż ją ciągnęła za rękę. Po krótkim czasie obie dziewczyny znalazły się na scenie. Rydel podeszła i objęła dziewczyny, a Kel zżerała wzrokiem Rocky’iego bardziej niż na miejscu dla publiczności. Laura dostała mikrofon do ręki.
- Dzień dobry, kochani!
Usłyszała mnóstwo oklasków.
- Jak już może słyszeliście jestem Laura, a to moja przyjaciółka Kelly.
Blondynka pomachała do publiczności.
- Może niektórzy z was mnie słyszeli. Ogólnie mówię, że jeżeli wytwórnia nadal będzie chciała mnie, to w ciągu kilku miesięcy wydam pierwszą solową płytę!
Rozbrzmiała burza oklasków.
- A teraz przejdźmy do sedna - co mamy zaśpiewać? - brunetka skierowała swoje pytanie do ulubionego zespołu.
- Może razem z Kelly zaśpiewacie “Crazy 4 u”? - zaproponował Riker.
Dziewczyny ochoczo pokiwały głowami.
Po chwili rozbrzmiała ponownie muzyka, w którą Laura się wsłuchała. Zamknęła oczy. Po chwili usłyszała głos swój i Kelendrii.

I played it safe,
I kept my foot up on the brake
I never really took a chance in life
and didn’t live for today
Oh girl and then I met you
Open my eyes to something new
You know you set me free like no one else
And got me acting a fool

Don’t you know…
You changed my life, girl 'cause now I'm livin'
And it feels so right, yea
You got my heartbeat pumping and it’s going insane,
You got me jumping out aeroplanes
Woah... That’s whyyy
I’m crazy, it’s true, Hey!
Crazy for you.
You got my base jump living and I can’t look down
You know you short circuit my brain
Woah
I can't lieee
I'm crazy, it's true, Hey!
Crazy for You

Midnight dipping in the pool
Or sneaking out up on the roof
You’re unpredictable and girl that’s what,
Thats what I love about you
Oooooo....
 
Don’t you know…
You changed my life, girl 'cause now I'm livin'
And it feels so right, yea
You got my heartbeat pumping and it’s going insane,
You got me jumping out aeroplanes
Woah... That’s whyyy
I’m crazy, it’s true, Hey!
Crazy for you.
You got my base jump living and I can’t look down
You know you short circuit my brain
Woah
I can't lieee
I'm crazy, it's true, Hey!
Crazy for You

I didn’t lose my mind when I fall for you
Without a parachute
And I’m gonna love you girl like you never knew
Woah oh

Don’t you know…
You changed my life, girl 'cause now I'm livin'
And it feels so right, yeaaaaaaaaa
You got my heartbeat pumping and it’s going insane,
You got me jumping out aeroplanes
Woah... That’s whyyy
I’m crazy, it’s true, Hey!
Crazy for you.
You got my base jump living and I can’t look down
You know you short circuit my brain
Woah
I can't lieee
I'm crazy, it's true, Hey!
Crazy for You

I'm crazy, it's true
Crazy for You.


Muzyka zamilkła, nastolatki także. Po chwili zostały nagrodzone gromkimi brawami. Niektórzy nadal stali z otwartymi ustami, w tym Rocky i Ross.
- Laura! Kelly! Laura! Kelly! Laura! Kelly! - wrzawa wokół wzrastała.
- Chcecie jeszcze? - spytała Kelly.
- TAK! - wrzasnęła publiczność.
- Jeśli tak - Laura zabrała mikrofon przyjaciółce i dała jej kuksańca w bok, śmiejąc się - rto zapraszam na scenę moją siostrę Vanessę i przyjaciółkę Raini. Zaśpiewamy piosenkę “Come Back” naszej wspólnej kompozycji.
Teraz to blondynka wyrwała brunetce mikrofon.
- Jesteś za skromna. To twoja kompozycja.
Rozbrzmiały głośne brawa.
- Specjalnie to ukryłam.
- Ona jest po prostu idealna - szepnęła Rydel to ucha Rikera - gra, śpiewa, komponuje. Modnie się ubiera. Czego to ona nie potrafi?
Laura podeszła do Ryd.
- To są nuty. Przekaż je dalej, dzięki Rydel.
Odeszła z powrotem na środek sceny. Po chwili rozbrzmiała przyjemna dla ucha piosenka.

Wrote you a letter
Didn’t wanna see your eyes
Was gonna hold on to my feelings no matter who’s wrong or right
When I said I’m leaving I didn’t realize
That a life full of loving is what I left behind

I hope that you never give up on me
Is this still the way
That we can go back before my dark is dead
The day you walked away

Since you left I can’t breathe
I was wrong baby come back to me
The moment you went away I could see
That I lost the greatest part of me ohhh
Come back to, come back to me
Come back to me
I can’t breathe
Come back to, come back to me
Come back to me
I can’t breathe

I miss the way you hold me
In the middle of the night
The things you showed me
Underneath the moon light

I never let you know
That I lost my way
I could I even know it
My pride was in the way

I hope that you never give up on me
Is this still the way
That we can go back before my dark is dead
The day you walked away

Since you left I can’t breathe
I was wrong baby come back to me
The moment you went away I could see
That I lost the greatest part of me ohhh
Come back to, come back to me
Come back to me
I can’t breathe
Come back to, come back to me
Come back to me
I can’t breathe

I’m not the kind to change my mind
And swallow my pride
But I’m not too pride to stay
Everyday he’s been away
Is unbearable to me
Cause without you I can’t breathe
Since you left I can’t breathe
I was wrong baby come back to me
The moment you went away I could see
That I lost the greatest part of me ohhh
Come back to, come back to me
Come back to me
I can’t breathe
Come back to, come back to me
Come back to me
I can’t breathe. *

- Dziękujemy - powiedziały wspólnie cztery przyjaciółki i zeszły prędko ze sceny.
- Wow, to było niesamowite, prawda? - powiedziała do mikrofonu oszołomiona Rydel.
Zawtórowało jej całe widowisko gromkimi brawami.
- Oto koniec dzisiejszego koncertu. Mogę wam powiedzieć, że przez kilka miesięcy zostajemy w L.A., bo nam się skończyła trasa koncertowa więc zajmiemy się takimi rzeczami jak wy. Do zobaczenia!
Vanessa, Laura, Kelly i Raini nałożyły swoje przepustki i skierowały się w kierunku kulis. Weszły pokazując swoje karty ochroniarzowi i podeszły zadowolone do R5.
- Dziewczyny, to było wspaniałe! - powiedział zachwycony Riker i mocno przytulił nastolatki.
- Dzięki - Lau uśmiechnęła się słodko, a Ross postanowił ją trochę lepiej poznać. Widać, że jest to miła, życzliwa i przyjazna dziewczyna, otwarta na nowe znajomości.
Przez kilka następnych godzin wszyscy poznawali siebie lepiej. Nagle za kulisy wpadła nie kto inny, jak…
- Kotek? - spytała radośnie i podbiegła do oniemiałego Ross’a, przytulając go mocno. Po chwili się otrząsnął i odwzajemnił uścisk.
- Maia - powiedział i uśmiechnął się szeroko.
- Czy ja nie mam zwidów? - spytała Kelly Vanessy.
Ta pokręciła przecząco głową.
- Widać, że Maia lepiej zna R5 niż nam się wydawało - szepnęła Laura do Raini.
 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 
OD AUTORKI : Dobry wieczór wszystkim! Oto rozdział drugi, który pisałam przez kilka godzin, ale jestem z niego nawet zadowolona. Wyszedł długi! Mam nadzieję, że się spodoba i będziecie komentować. :)
Żeby nikt się nie zdziwił to jestem Lovatic, Lauratic i R5'erką.
      
* The Lylas - Come Back

Może niedługo będę miała dwie pomocniczki - Cherry Różową i Julę Borowską. Właśnie umawiam się z dziewczynami, więc już nie szukam. Informacja jest nieważna.

KOMENTOWAĆ MORDKI WY MOJE! :O






Oto dwie wersje piosenki "Stay" Rihanny, zaśpiewane przez Rihannę i moją kochaną Demetrię Devonne Lovato ♥ Proszę w komentarzach oceńcie, która wersja lepsza (licząc także to, że Demi śpiewa na żywo BEZ PLAYBACKU!) i nie patrzcie, kogo bardziej lubicie. Mi się bardziej podoba Demi, ale to nie dlatego, że jestem jej fanką. Patrzę obiektywnie. Moja koleżanka nie lubi Lovato, ale sądzi, że to właśnie ona to lepiej zaśpiewała.

KOCHAM WAS MORDKI! DZIĘKUJĘ ZA 9 KOMENTARZY! :) :) :)

Rozdział następny powinien pojawić się niedługo, ale nic nie obiecuję.

DOBRANOC, XOXO.
Cristal.