poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział XVI

Z samego rana znów postanowiłam iść do wytwórni i nagrać kolejną piosenkę. Wiadomo, jak to z Lynchami. Póki ruszyli swoje szanowne dupy z łóżek, to ja już byłam gotowa do wyjścia. Ubrana w krótką szarą sukienkę do kolan z paskiem i czarne koturny zrobiłam im na szybkiego tosty, a kiedy zeszli, w trybie natychmiastowym pociągnęłam Kelly na ogarnięcie. W krótkich jeansowych spodenkach i białej bluzce na ramiączkach prezentowała się seksownie.
-Wychodzimy! - rzuciłam do przyjaciół i wyciągnęłam blondynkę z domu.
-Gdzie my, do cholery, idziemy? - krzyknęła za drzwiami.
-Lubisz śpiewać? - spytałam ją tajemniczo.
Pokiwała głową, nadal nic nie rozumiejąc.
-A marzysz o zawodowej karierze?
-No tak, ale co to ma wspólnego ze mną i z tym, że - spojrzała na zegarek na rękę, bez którego nigdy się nie ruszała z domu - wyciągasz mnie z domu o 9 rano?!
Pokręciłam głową z pobłażaniem. Moja best friend nie kontaktowała o tak wczesnej porze. -Pójdziemy w jedno ważne miejsce.
-Nie rób mi tu reklamy chusteczek do nosa tylko gadaj, gdzie idziemy!
Roześmiałam się.
 -Nic ci nie powiem. Może z czasem się domyślisz.
 Westchnęła sfrustrowana.
 -Wredna małpa - szepnęła.
-Nigdy nie mówiłam, że jest inaczej - uśmiech nie schodził mi z twarzy - ale i tak mnie kochasz.
Prychnęła.
-Chciałabyś
-A teraz - kontynuowałam - jeżeli już nic nam nie przeszkadza, to pójdziemy w jedno ważne miejsce. -Nie - tupnęła jak mała dziewczynka - nigdzie nie idę.
-A kiedy powiem, że będzie fajnie? - próbowałam ją przekonać.
-Nie - pokręciła głową.
-Będą przystojniacy - powiedziałam, mrugając do niej.
Od razu się ożywiła.
-Kto się będzie świetnie bawił? - zaczęła tańczyć w miejscu.
Roześmiałam się znowu.
 -Ale nie kłamiesz, prawda? - spytała podejrzliwie.
-Nie. Są przystojni.
 -Bo pamiętaj. Okłamać mnie mogą tylko dwie osoby - Ryan Gosling i Robert Pattinson.
Zrobiłam "inteligentną" minę.
 -Nie ma to jak psychoza. Ale nie zawiedziesz się - objęłam ją.
-Czemu ich wcześniej ze mną nie poznałaś?
-Sama ich znam od tygodnia. Rusz się, bo ich nie zobaczysz - klepnęłam ją w tyłek.

 ~~~

Przyjaciółka ogarnęła cel naszej podróży, gdy doszłyśmy już na miejsce. Jej mina była bezcenna. A jeszcze bardziej była zadowolona z okazji poznania mojej kapeli. Zauważyłam, że wpadł jej w oko Simon. Nie dziwię jej się. Ciemne włosy i oczy, zabójczy uśmiech. Simon jest bardzo sympatycznym facetem. Gra on na gitarze.
 -Cześć - przywitałam się z kolegami.
 -Hej - odpowiedzieli chórem.
 -To jest moja przyjaciółka Kelly. Kelly, to są właśnie przystojniacy, o których ci mówiłam. Dziewczyna z lekkim rumieńcem pomachała do zebranych. Każdy po kolei się przedstawiał i mówił coś o sobie.
-Słuchajcie, tak sobie myślałam, że może nagramy dziś kolejną piosenkę, co?
-Dla mnie spoko - powiedział Sim - właź do kabinki i dawaj czadu.
-Tylko tym razem drzwi mają być zamknięte - pogroziłam im palcem w żartach.
 -Jasne. Bo kto by chciał cię słuchać? - powiedział z sarkazmem Luke - fałsz słychać na mile.
-No dzięki. Pięknie mnie oceniasz.
-Ja i tak wiem, że nie jesteś zła.
-Jestem. Przecież nie słychałam ironii w twoim głosie.
Zrobił brewki.
-Sprytny ja.
Wszyscy wybuchneliśmy śmiechem.
-Chyba pora wziąć się do pracy.
Weszłam do środka i nałożyłam słuchawki. Chłopcy podgrali melodię na instrumentach. Z moich ust wydobył się głos. Piosenkę tą napisałam w wieku 12 lat. Już wtedy wiedziałam, że to będzie moje powołanie.

Never known anyone
Like you before
Someone who can make smile
When I'm fallin' down on the floor
My life so hard 'till I meet you
Somehow you get me
When nobody else has clue

It's okay to be me
Next to you
It feels good to be one
Of the two just like glue

Ref. Me And You
Ooh-oh-Ooh-oh
So glad I got a guy like you
Me And You
Ooh-oh-Ooh-oh
Always got each others
Back we do
‘Cause everything’s
A little bit better
When you and I stick together
Stuck on you
Ooh-oh-Ooh-oh
Me And You
Ooh-oh-Ooh-oh

2. If you need a shoulder
You got mine
If you’re ever in a pinch
You’d know I’d give
My very last dime
Two peas in a pod
Me And You
In perfect harmony
We’re bobbing our
Heads to the groove

It's okay to be me
Next to you
It feels good to be one
Of the two just like glue*.

 
~~~

Po trzech godzinach ciężkiej pracy nagraliśmy trzy piosenki i wspólnymi siłami napisaliśmy kolejną. No i komu są potrzebni "zawodowi" tekściarze, skoro można samemu pisać z przyjaciółmi. A wiecie, ile frajdy? Thomas przyniósł nam kanapki z serem z barku, ale zrobiliśmy sobie bitwę na ser. A potem zjadaliśmy suchy chleb. Logiczne? No jasne.
-Fajnie by było tak pojechać w trasę koncertową - zaczęłam temat, siedząc oparta o ścianę.
-To na pewno mnóstwo zabawy - odezwał się Luke.
-A jeszcze trema - powiedział Tom.
-To mnie pocieszyłeś - mruknęłam z ironią.
 -Po to tu jestem - uśmiechnął się.
-Chyba razem z Kells będziemy się zbierać.
Blondynka zawtórowała mi skinięciem głowy.
-I tak już długo siedzimy - dodała.
-Laura, mogę cię na słówko? - spytał nagle Simon.
Skinęłam głową. Wyszliśmy na chwilę za drzwi, które przymknęłam.
 -O co chodzi?
-Chcę cię tylko poinformować, że mój ojciec, a jednocześnie twój szef powiedział, że jeśli twój debiutancki album się dobrze sprzeda, na co ma nadzieję, to jest możliwość pojechania w trasę koncertową.
-Co?! - wykrzyknęłam zdziwiona i rzuciłam mu się na szyję - to wspaniale!
Zaśmiał się.
-Wiem - poklepał mnie po plecach - ja to wiem. **

~~~

- Trasa koncertowa? Tak od razu? - spytał mnie sceptycznie Rossy, kiedy opowiedziałam wszystkim o planach mojego szefa.
- To chyba dobrze - nie zwróciłam uwagi na jego wzrok ani gesty.
- To świetnie! - uśmiechnęła się Rydel - mogę się założyć, że Ross po prostu jest trochę zazdrosny.
Założyłam noga na nogę.
- Ja? Zazdrosny? - spytał nienaturalnie wysokim głosem.
Spojrzałam na niego niedowierzająco.
- Ja nie mogę, jesteś zazdrosny - powiedziałam cicho - nie rozumiem tylko czemu. Przecież niedawno wróciliście ze swojej kilkumiesięcznej trasy.
- Ja nie jestem zazdrosny o trasę, tylko... - nie dokończył i wbił wzrok w podłogę.
- On jest zazdrosny o ciebie - skończył za niego Riker, uśmiechając się cwaniacko.
- Co? Ale niby czemu masz być o mnie zazdrosny?
Przez chwilę nie odpowiadał.
- A posłuchasz mnie, jak ci powiem, żebyś trzymała się z daleka od Simona?
Uniosłam wysoko brwi.
- Przecież on gra na gitarze w moim zespole. Jak mam się trzymać od niego z daleka?
- Wymień go - zaproponował.
- Nie mogę - warknęłam trochę zdenerwowana - jest synem naszego szefa. Jeśli go wywalę, a to może być rozpieszczony bachor, to mnie wywali jego ojciec! 
- Spokojnie - uniósł ręce w obronnym geście.
Odetchnęłam głęboko.
- Podaj mi chociaż jeden argument, dla którego mam się trzymać od niego z daleka - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- Ponieważ - powiedział chłodno - on się bawi laskami.
Tym mnie zdenerwował.
- To jest chyba moje życie, prawda?! - zerwałam się ze swojego miejsca - ja zdecyduję, co mam robić.
- Chciałem być dobrym przyjacielem - też wstał i stanął naprzeciw mnie.
Mierzyliśmy się wzrokiem.
- Gdybyś był takim dobrym kumplem, to byś wiedział, że on nie jest w moim typie. I to, że nie ufam tak łatwo facetom bo zerwaniu z Bobbym. Dzięki za wszystko! - krzyknęłam i pobiegłam do mojego tymczasowego pokoju. Zamknąwszy drzwi na klucz, wywaliłam się na łóżko.
Przyjaciel, który wie o mnie wszystko. Dobre sobie.

*******************************************

Cześć! Rozdział ten dodaje nie w terminie i przez komputer, bo dziś tata wybył gdzieś na cały dzień i mama mi pozwoliła dokończyć rozdział (:
Jestem w takim strasznym nastroju, że mogłabym wszystko zniszczyć - na blogach i w prawdziwym życiu. Zniszczyć ich przyjaźń, dlatego ponura końcówka ^^
Cała ja. x_x  Ale tego nie zrobię. Nie bać się!

*Jak już pewnie większość wie - Me and You - Laura Marano.
**Tą część pisałam na telefonie. Jestem z niego taka dumna! ♥

Do następnego ♥
Może na kompa będę mogła normalnie siadać już od weekendu, bo wylicytowałam to z tatą, więc będę dodawać systematycznie posty. Ale powiedziałam MOŻE!



Przepraszam

Przepraszam, ale nie wiem, kiedy dodam next'a. Mam szlaban "do odwołania". Postaram się dodać coś przez telefon, ale nic nie obiecuje, jest powalony :/ Do zobaczenia :'(