niedziela, 9 marca 2014

Rozdział XVIII

Do domu wróciliśmy mokrzy, ale także rozbawieni i zadowoleni. Wspaniały początek dnia.
Jakież było nasze zdziwienie, gdy na kanapie siedziała cała nasza rodzinka, wpatrując się w nas wyczekująco.
- Co się wam stało?! - spytała bezradnie Rydel.
- No cóż - wycedziłam - Rossowi chciało się kąpać. Ale głupek wziął mnie ze sobą.
- No a jak - powiedziała Vanessa - mąż chyba musi dbać o higienę swojej żony.
Wybuchnęłam śmiechem.
- No to było tylko takie przedstawienie, no - próbowałam się tłumaczyć - ale nie miałabym nic przeciwko.
Mój komentarz sprawił jeszcze większą falę wesołości.
- No ale kurcze, nie będzie mnie klepał po tyłku i zdradzał z fankami - powiedziałam z sarkazmem - od tego jest tylko jedna osoba - ja - wskazałam na siebie.
- Ty, Panna Idealna - rzekł Ross, popychając mnie delikatnie w stronę łazienki - idź się przygotuj, bo za godzinę wychodzimy.
- A gdzie idziecie? - spytała podejrzliwie Delly.
Rossy westchnął.
- Nie ma tu żadnej intrygi. Idziemy się spotkać z Aileen i pozostałymi.
- Uu, ktoś tu ma dziś zły humorek - zarechotał Riker.
- Jasne. Ty też nie byłbyś zadowolony, gdyby napadło cię stado rozwcieczonych nastolatek - skrzywił się, przypominając sobie o bólu.
- Brawo, Laura. Zemsta udana - powiedział Rocky.
Uśmiechnęłam się do niego z wyższością.
- Szare myszki zawsze tak mają. One umieją najwięcej knuć.
Pomachałam im z kolejnym ironicznym uśmieszkiem, lecąc na górę przygotować się na spotkanie.

~*~

Ubrałam się w kremową sukienkę do połowy uda i jeansową kurteczkę. Włosy wysuszyłam szybko suszarką, podkręcając je lokówką. Na nogi nałożyłam fioletowe trampki i zeszłam na dół.
Tam zastałam już gotowego Ross'a, który był ubrany w białą koszulkę i znoszone jeansy. Na nogach miał tenisówki.
- Serio Laura, serio? - gdy tylko zeszłam z ostatniego schodka, napadły mnie dziewczyny (przypominam : Vanessa, Rydel i Kelly - od aut).
Zmarszczyłam czoło i pokręciłam głową.
- Nie wiem, o co wam chodzi.
Chłopcy odwrócili się zainteresowani. Siedzieli na kanapie, oglądając Toma i Jerry'ego.
- O twoje obuwie.
Spojrzałam w dół.
- Trampki do sukienki? - cały czas mówiły chórem.
- Przerażacie mnie - stwierdziłam, cofając się na opak.
- Mam się pobawić w superbohatera, wyławiającego ofiarę z opresji? - spytał retorycznie Ross.
Pokiwałam głową.
- Jakbyś mógł - dziewczyny wciąż zbliżały się w moją stronę - one mają jakąś obsesję.
- Po prostu zmień buty - powiedziała Van.
Blondyn wstał z kanapy, porwał mnie na ręce i wypadł z domu.
- Nigdy wam jej nie oddam! - krzyknął, a potem zamknął z hukiem drzwi.
Roześmiałam się.
- Wariat - pstryknęłam go w nos, gdy stanął już na chodniku przed ogródkiem.
- Ale twój kochany wariat - uśmiechnął się szeroko, mierzwiąc mi włosy.
- Jasne. Chodźmy już, bo się spóźnimy.
Złapał mnie za ramię.
- Tak ci się spieszy ich poznać?
Wzruszyłam ramionami. Zaczęliśmy iść.
- Lubię nowe znajomości.

~*~

Najbardziej wkurzające w publicznych spacerach są fotoreporterzy. Zapewne już za kilka godzin w internecie powstanie afera, że jesteśmy razem.
- To tutaj - z zamyślenia wyrwał mnie Lynch, wchodząc do kawiarni "La Cafe".
Poszłam za jego przykładem.
To moich nozdrzy od razu dotarł zapach mielonej kawy, ciast i różnych wypieków. Umeblowanie i ten klimat tworzyło naprawdę sympatyczne miejsce.
Zauważyłam Rossa, który witał się przybiciem żółwika z dwoma chłopakami. Podeszłam niepewnie do zgromadzonej grupki.
- Pozwólcie, że wam przedstawię Laurę - Rossy objął mnie ramieniem, każąc podejść jeszcze bliżej. Sześć par oczu wpatrywała się we mnie.
- Cześć, Lau - Maia się uśmiechnęła, wstała i przytuliła mnie lekko.
Zaskoczyła mnie tym lekko, ale było to naprawdę miłe.
- Cześć - mruknął Stephen.
Po chwili podszedł do mnie jeden z nowopoznanych chłopaków, brunet.
Pocałował mnie w rękę.
- Jestem Matt.
- Laura.
- Powinnam być zazdrosna? - wstała jedna dziewczyna, chichocząc.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie, zupełnie nie - odrzekłam.
- Jestem Mary - podała mi rękę. Matt objął ją opiekuńczo ramieniem.
- A ja jestem John. John Craven - kolejny ucałował mi rękę.
- Laura. Laura Marano - starałam się trochę rozluźnić i tak napiętą sytuację.
Nastała cisza. Jedna blondynka nadal siedziała przy stoliku, popijając szarmancko napój.
- Aileen, może się przywitasz? - spytała ją trochę niemiło Maia.
- Hej - mruknęła.
- No cóż - westchnął Ross - zakochani w sobie na zawsze pozostaną zakochanymi w sobie.
- Nie jestem w sobie zakochana - warknęła, a na jej czoło wtargnęły zmarszczki. Zdenerwowała się - wiesz, że jestem aspołeczna.
Wzruszył obojętnie ramionami.
- Siadaj i zamów coś sobie - odsunął mi krzesło.
Posłusznie usiadłam. Spojrzałam w kartę.
- Coś polecasz? - szepnęłam do siedzącego obok Rossa.
- Spoko, zamówię za ciebie - uśmiechnął się łobuzersko, zabierając mi menu - kelner!
- Opowiedzcie mi coś o sobie - poprosiłam.
Z całej ich gadaniny zrozumiałam, że Mary, tak jak ja albo Lynchowie, interesuje się muzyką i umie grać na gitarze elektrycznej; Matt interesuje się chemią i chce zostać chemikiem oraz jest kapitanem szkolnej drużyny piłki nożnej; John też należy do drużyny i interesuje się jedynie sportem. Aileen prawie w ogóle się nie odzywała. O sobie nie powiedziała nic, a złośliwie komentowała moje wypowiedzi. Blondi podobno kocha biologię i chce iść na medycynę. Ciekawe, czy wpuszczą tam naburmuszoną nastolatkę.
Po wypiciu pysznej kawy i zjedzeniu pysznego kawałka ciasta, rozmawialiśmy teraz luźno o wszystkim, co ślina nam na język przyniosła.
- Ja tak naprawdę nigdy nie byłam na prawdziwym meczu piłki nożnej. Rodziców to nigdy nie interesowało.
- Oj, biedactwo - powiedziała ironicznie Aileen.
Zignorowałam ją zupełnie.
- Możesz przyjść kiedyś do nas, do szkoły - John mrugnął do mnie, na co się uśmiechnęłam.
- Bardzo chętnie, ale czy mnie wpuszczą?
- Jasne, że tak.
- Ross, jak to jest żyć z myślą, że jakaś marna blogerka bez talentu reklamuje się na was? - Aileen dawała mi popalić.
Wkurzyła mnie.
- Dość! - warknęłam, wstając i stukając rękoma w stół - mogłabyś dać w końcu spokój? Nie wiem, czemu mnie tak nie lubisz, ale mogłabyś już skończyć z tą pieprzoną arogancją.
Wstała również. Mierzyłyśmy się wzrokiem.
- Prawda boli, co? Bo gdyby nie Ross, to byłabyś nikim - wysyczała mi to prosto w twarz.
- No cóż, teraz się o tym nie przekonamy!
Mogę się założyć, że robimy niezłe widowisko.
- Ale ja to wiem - powiedziała jadowicie - nie masz ani grama talentu, a reklamujesz się na lepszych od siebie.
- Laura, usiądź - Ross próbował załagodzić sytuację, bo cała reszta siedziała zadziwiona z szeroko otwartymi oczami. Strzepnęłam jego dłoń.
- Nie mam talentu, co? To może się przekonamy?
- Nie będę się mierzyła z kimś, kto należy do marginesu społeczności.
Zadała mi cios poniżej pasa.
- Zamknij się, Aileen! - krzyknęła Mary, ale było już za późno.
Nałożyłam szybko na ramię torebkę i chciałam wstać, ale Rossy mnie zatrzymał.
- Zaczekaj.
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie, Ross. Spotkamy się w domu. Trzymaj, zapłać za mnie - podałam mu do dłoni dziesięciodolarowy banknot i wyszłam z budynku.

~*~

- Naprawdę nie wiem, co ją mogło napaść - Rydel przytulała mnie w domu, na kanapie - znam dość dobrze Aileen i nigdy tak się nie zachowywała.
- Po prostu mnie nie lubi.
- Musi mieć jakiś powód - powiedziała Vanessa.
- Nazwała mnie marną blogerką, bez grama talentu i która się na was promuje.
Rydel się roześmiała.
- Aileen jest zazdrosna.
Zmarszczyłam czoło.
- Co? Niby o co?
- Wyznała mi kiedyś w tajemnicy, że podoba jej się Ross. W internecie świeci pełno waszymi fotkami, to wpada w paranoję. A no właśnie, nic nie słyszałyście.
I czego to się nie robi dla odwzajemnionej miłości?

Miłość nies­pełniona to spe­cyficzny rodzaj niena­wiści.


****************

Hej hej hej!
Rozdział miał być wcześnie, ale nie mogłam. Już jest!
Dziękuję za multum komentarzy.
Następny już niedługo (:

Mam zły humorek...


12 komentarzy:

  1. świetny <3
    czekam na nexta kiedy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale super rozdział. Wstaw nexta jak najszybciej prosze.
    Ps. Zapraszam do mnie
    Christine

    OdpowiedzUsuń
  3. Uhu robi się ciekawie!! Rozdział zajebisty!!! Dawaj szybciutko next'a!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. cudo*_* czekam na nexta więc pidz szybko!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny :) czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. genialny, boski, zajebisty, jak ty świetnie piszesz :D super jest ta wiedźma, co nie lubi Laury, ale.....niech ją później Lau zniszczy hahahaha
    czekam na next z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny, świetny oraz cudny rozdzial.
    Z niecierpliwością czekam na next.
    <3 <3 Karcia 546 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Uuuuu ,dzieje się .Nie ma co :3
    Boosky i czekam na next =D

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskoooo się zapowiada
    Alien czy jak jej tam jest złaaaa. Nie lubię jej. Jest jebnięta.
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nominacja do Liebster Award. Szczegóły tutaj -------> http://story-about-raura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny! ;3
    Czekam na nowy :D

    OdpowiedzUsuń