Jakież było nasze zdziwienie, gdy na kanapie siedziała cała nasza rodzinka, wpatrując się w nas wyczekująco.
- Co się wam stało?! - spytała bezradnie Rydel.
- No cóż - wycedziłam - Rossowi chciało się kąpać. Ale głupek wziął mnie ze sobą.
- No a jak - powiedziała Vanessa - mąż chyba musi dbać o higienę swojej żony.
Wybuchnęłam śmiechem.
- No to było tylko takie przedstawienie, no - próbowałam się tłumaczyć - ale nie miałabym nic przeciwko.
Mój komentarz sprawił jeszcze większą falę wesołości.
- No ale kurcze, nie będzie mnie klepał po tyłku i zdradzał z fankami - powiedziałam z sarkazmem - od tego jest tylko jedna osoba - ja - wskazałam na siebie.
- Ty, Panna Idealna - rzekł Ross, popychając mnie delikatnie w stronę łazienki - idź się przygotuj, bo za godzinę wychodzimy.
- A gdzie idziecie? - spytała podejrzliwie Delly.
Rossy westchnął.
- Nie ma tu żadnej intrygi. Idziemy się spotkać z Aileen i pozostałymi.
- Uu, ktoś tu ma dziś zły humorek - zarechotał Riker.
- Jasne. Ty też nie byłbyś zadowolony, gdyby napadło cię stado rozwcieczonych nastolatek - skrzywił się, przypominając sobie o bólu.
- Brawo, Laura. Zemsta udana - powiedział Rocky.
Uśmiechnęłam się do niego z wyższością.
- Szare myszki zawsze tak mają. One umieją najwięcej knuć.
Pomachałam im z kolejnym ironicznym uśmieszkiem, lecąc na górę przygotować się na spotkanie.
~*~
Ubrałam się w kremową sukienkę do połowy uda i jeansową kurteczkę. Włosy wysuszyłam szybko suszarką, podkręcając je lokówką. Na nogi nałożyłam fioletowe trampki i zeszłam na dół.
Tam zastałam już gotowego Ross'a, który był ubrany w białą koszulkę i znoszone jeansy. Na nogach miał tenisówki.
- Serio Laura, serio? - gdy tylko zeszłam z ostatniego schodka, napadły mnie dziewczyny (przypominam : Vanessa, Rydel i Kelly - od aut).
Zmarszczyłam czoło i pokręciłam głową.
- Nie wiem, o co wam chodzi.
Chłopcy odwrócili się zainteresowani. Siedzieli na kanapie, oglądając Toma i Jerry'ego.
- O twoje obuwie.
Spojrzałam w dół.
- Trampki do sukienki? - cały czas mówiły chórem.
- Przerażacie mnie - stwierdziłam, cofając się na opak.
- Mam się pobawić w superbohatera, wyławiającego ofiarę z opresji? - spytał retorycznie Ross.
Pokiwałam głową.
- Jakbyś mógł - dziewczyny wciąż zbliżały się w moją stronę - one mają jakąś obsesję.
- Po prostu zmień buty - powiedziała Van.
Blondyn wstał z kanapy, porwał mnie na ręce i wypadł z domu.
- Nigdy wam jej nie oddam! - krzyknął, a potem zamknął z hukiem drzwi.
Roześmiałam się.
- Wariat - pstryknęłam go w nos, gdy stanął już na chodniku przed ogródkiem.
- Ale twój kochany wariat - uśmiechnął się szeroko, mierzwiąc mi włosy.
- Jasne. Chodźmy już, bo się spóźnimy.
Złapał mnie za ramię.
- Tak ci się spieszy ich poznać?
Wzruszyłam ramionami. Zaczęliśmy iść.
- Lubię nowe znajomości.
~*~
Najbardziej wkurzające w publicznych spacerach są fotoreporterzy. Zapewne już za kilka godzin w internecie powstanie afera, że jesteśmy razem.
- To tutaj - z zamyślenia wyrwał mnie Lynch, wchodząc do kawiarni "La Cafe".
Poszłam za jego przykładem.
To moich nozdrzy od razu dotarł zapach mielonej kawy, ciast i różnych wypieków. Umeblowanie i ten klimat tworzyło naprawdę sympatyczne miejsce.
Zauważyłam Rossa, który witał się przybiciem żółwika z dwoma chłopakami. Podeszłam niepewnie do zgromadzonej grupki.
- Pozwólcie, że wam przedstawię Laurę - Rossy objął mnie ramieniem, każąc podejść jeszcze bliżej. Sześć par oczu wpatrywała się we mnie.
- Cześć, Lau - Maia się uśmiechnęła, wstała i przytuliła mnie lekko.
Zaskoczyła mnie tym lekko, ale było to naprawdę miłe.
- Cześć - mruknął Stephen.
Po chwili podszedł do mnie jeden z nowopoznanych chłopaków, brunet.
Pocałował mnie w rękę.
- Jestem Matt.
- Laura.
- Powinnam być zazdrosna? - wstała jedna dziewczyna, chichocząc.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie, zupełnie nie - odrzekłam.
- Jestem Mary - podała mi rękę. Matt objął ją opiekuńczo ramieniem.
- A ja jestem John. John Craven - kolejny ucałował mi rękę.
- Laura. Laura Marano - starałam się trochę rozluźnić i tak napiętą sytuację.
Nastała cisza. Jedna blondynka nadal siedziała przy stoliku, popijając szarmancko napój.
- Aileen, może się przywitasz? - spytała ją trochę niemiło Maia.
- Hej - mruknęła.
- No cóż - westchnął Ross - zakochani w sobie na zawsze pozostaną zakochanymi w sobie.
- Nie jestem w sobie zakochana - warknęła, a na jej czoło wtargnęły zmarszczki. Zdenerwowała się - wiesz, że jestem aspołeczna.
Wzruszył obojętnie ramionami.
- Siadaj i zamów coś sobie - odsunął mi krzesło.
Posłusznie usiadłam. Spojrzałam w kartę.
- Coś polecasz? - szepnęłam do siedzącego obok Rossa.
- Spoko, zamówię za ciebie - uśmiechnął się łobuzersko, zabierając mi menu - kelner!
- Opowiedzcie mi coś o sobie - poprosiłam.
Z całej ich gadaniny zrozumiałam, że Mary, tak jak ja albo Lynchowie, interesuje się muzyką i umie grać na gitarze elektrycznej; Matt interesuje się chemią i chce zostać chemikiem oraz jest kapitanem szkolnej drużyny piłki nożnej; John też należy do drużyny i interesuje się jedynie sportem. Aileen prawie w ogóle się nie odzywała. O sobie nie powiedziała nic, a złośliwie komentowała moje wypowiedzi. Blondi podobno kocha biologię i chce iść na medycynę. Ciekawe, czy wpuszczą tam naburmuszoną nastolatkę.
Po wypiciu pysznej kawy i zjedzeniu pysznego kawałka ciasta, rozmawialiśmy teraz luźno o wszystkim, co ślina nam na język przyniosła.
- Ja tak naprawdę nigdy nie byłam na prawdziwym meczu piłki nożnej. Rodziców to nigdy nie interesowało.
- Oj, biedactwo - powiedziała ironicznie Aileen.
Zignorowałam ją zupełnie.
- Możesz przyjść kiedyś do nas, do szkoły - John mrugnął do mnie, na co się uśmiechnęłam.
- Bardzo chętnie, ale czy mnie wpuszczą?
- Jasne, że tak.
- Ross, jak to jest żyć z myślą, że jakaś marna blogerka bez talentu reklamuje się na was? - Aileen dawała mi popalić.
Wkurzyła mnie.
- Dość! - warknęłam, wstając i stukając rękoma w stół - mogłabyś dać w końcu spokój? Nie wiem, czemu mnie tak nie lubisz, ale mogłabyś już skończyć z tą pieprzoną arogancją.
Wstała również. Mierzyłyśmy się wzrokiem.
- Prawda boli, co? Bo gdyby nie Ross, to byłabyś nikim - wysyczała mi to prosto w twarz.
- No cóż, teraz się o tym nie przekonamy!
Mogę się założyć, że robimy niezłe widowisko.
- Ale ja to wiem - powiedziała jadowicie - nie masz ani grama talentu, a reklamujesz się na lepszych od siebie.
- Laura, usiądź - Ross próbował załagodzić sytuację, bo cała reszta siedziała zadziwiona z szeroko otwartymi oczami. Strzepnęłam jego dłoń.
- Nie mam talentu, co? To może się przekonamy?
- Nie będę się mierzyła z kimś, kto należy do marginesu społeczności.
Zadała mi cios poniżej pasa.
- Zamknij się, Aileen! - krzyknęła Mary, ale było już za późno.
Nałożyłam szybko na ramię torebkę i chciałam wstać, ale Rossy mnie zatrzymał.
- Zaczekaj.
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie, Ross. Spotkamy się w domu. Trzymaj, zapłać za mnie - podałam mu do dłoni dziesięciodolarowy banknot i wyszłam z budynku.
~*~
- Naprawdę nie wiem, co ją mogło napaść - Rydel przytulała mnie w domu, na kanapie - znam dość dobrze Aileen i nigdy tak się nie zachowywała.
- Po prostu mnie nie lubi.
- Musi mieć jakiś powód - powiedziała Vanessa.
- Nazwała mnie marną blogerką, bez grama talentu i która się na was promuje.
Rydel się roześmiała.
- Aileen jest zazdrosna.
Zmarszczyłam czoło.
- Co? Niby o co?
- Wyznała mi kiedyś w tajemnicy, że podoba jej się Ross. W internecie świeci pełno waszymi fotkami, to wpada w paranoję. A no właśnie, nic nie słyszałyście.
I czego to się nie robi dla odwzajemnionej miłości?
Miłość niespełniona to specyficzny rodzaj nienawiści.
****************
Hej hej hej!
Rozdział miał być wcześnie, ale nie mogłam. Już jest!
Dziękuję za multum komentarzy.
Następny już niedługo (:
Mam zły humorek...
świetny <3
OdpowiedzUsuńczekam na nexta kiedy?
Ale super rozdział. Wstaw nexta jak najszybciej prosze.
OdpowiedzUsuńPs. Zapraszam do mnie
Christine
Uhu robi się ciekawie!! Rozdział zajebisty!!! Dawaj szybciutko next'a!!!
OdpowiedzUsuńcudo*_* czekam na nexta więc pidz szybko!
OdpowiedzUsuńŚwietny :) czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńgenialny, boski, zajebisty, jak ty świetnie piszesz :D super jest ta wiedźma, co nie lubi Laury, ale.....niech ją później Lau zniszczy hahahaha
OdpowiedzUsuńczekam na next z niecierpliwością
Genialny, świetny oraz cudny rozdzial.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next.
<3 <3 Karcia 546 <3 <3
CUDO!!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na next:)
Uuuuu ,dzieje się .Nie ma co :3
OdpowiedzUsuńBoosky i czekam na next =D
Boskoooo się zapowiada
OdpowiedzUsuńAlien czy jak jej tam jest złaaaa. Nie lubię jej. Jest jebnięta.
Czekam na next!
Nominacja do Liebster Award. Szczegóły tutaj -------> http://story-about-raura.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny! ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy :D