niedziela, 2 marca 2014

Rozdział XVII

Gdy wstałam z samego rana, zrobiło mi się głupio. Bez potrzeby nakrzyczałam na Rossa i do tego zrobiłam z siebie idiotkę na oczach moich idoli i jednocześnie przyjaciół. Marzenie każdej nastolatki...
Na zegarku wybijała godzina szósta, a ja na palcach zeszłam po skrzypiących schodach na dół. Nie miałam żadnego obranego celu, po prostu nie miałam ochoty siedzieć w pustym pokoju. Chociaż salon też nie był inny. Bez tej kochanej rodzinki było tak... cicho i pusto.
Za piżamę miałam spodenki dresowe do kolana i ukochaną bluzkę taty. Nigdy się z nią nie rozstawałam, zawsze ją nosiłam.
Weszłam do kuchni, aby napić się wody i ze zdziwienia wpadłam na drzwi.
- Cześć - mruknął ponuro Ross - słuchaj, ja przepra...
- Nie, to ja przepraszam - podeszłam do niego trochę bliżej - po prostu miałam wczoraj gorszy dzień i nienawidzę, jak ktoś bez powodu wtrąca się w moje sprawy. 
- Misiek? - zaproponował.
- Misiek - zgodziłam się, uśmiechając się szeroko.
Przytuliliśmy się naprawdę bardzo mocno i na bardzo długo. Aż jego dziewczyna, której na razie nie ma, powinna już teraz być zazdrosna.
Kurcze, ja nie potrafię się długo gniewać na tego gościa. Po prostu on mnie zaraża optymizmem i zawsze jest mi weselej. Ot tak, po prostu.
- No to jakie na dziś mamy plany? - wskoczyłam na blat, siadając wygodnie, machając nogami i patrząc na blondyna. Właśnie wyjmował wszystko z lodówki na stół.
- My? - zdziwił się.
- A co, przeszkadza ci moja obecność? - udawałam, że się obrażam.
- Nie, nie - zaśmiał się - jakoś dziwi mnie fakt, że chcesz ze mną spędzać tyle czasu.
- To takie dramatyczne - powiedziałam z sarkazmem. Spojrzałam na rzeczy wyjmowane przez Rossa  z lodówki - to ty taki głodny? - wskazałam na górę jedzenia.
Rzucił mi wyzywające spojrzenie.
- A nawet jeśli, to co?
Wzruszyłam ramionami.
- Tak pytam. Nie wiedziałam, że mamy goryla w domu - odpowiedziałam znużona.
Prychnął.
- Milutka jesteś.
- No a jak inaczej - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu - jak milutka, to tylko Laura.
Roześmiał się.
- Ta, jasne. A jeśli tak bardzo chcesz ze mną spędzać czas, to możesz iść ze mną do kawiarni. Umówiłem się tam z kilkorgiem moich znajomych. Możesz ich poznać. W sumie, dwójkę już znasz.
- Maia i Stephen? - próbowałam zgadnąć.
Pokiwał głową.
- Maia uparła się, żebyśmy się przyjaźnili - nalał trochę oleju na patelnię - i postarałem się zaakceptować Stephena. Przyjdą jeszcze Mary wraz z Mattem i Aileen z Johnem. Wszyscy są w związku.
- Czyli tylko my będziemy niezależni.
Uniósł kąciki ust w uśmiechu.
- Tylko my - mruknął sam do siebie i zaczął rozbijać jajka nad patelnią. Wstałam z blatu i podeszłam do nowego rodzinnego kucharza.
- To co tam? Robisz jajecznicę?
Pokiwał głową.
- To mi też zrób, kochanie - powiedziałam, uśmiechając się znowu. Spojrzał na mnie pytająco - no co? Też chcę spróbować nowego dania zrobionego przez Rossa Lyncha!
Parsknął śmiechem.
- Dobre sobie.
- Zaraz wracam - rzuciłam mu i pobiegłam na górę.
Pomimo wczesnej godziny postanowiłam umyć się i ubrać. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w krótkie jeansowe spodenki i białą koszulkę. Na nogi założyłam czarne trampki i gotowa zeszłam na dół. Tam na stole czekała już parująca jajecznica i herbata.
- Siadaj - uśmiechnął się blondyn, który już zajadał śniadanie.
- Dzięki - mruknęłam, siadając na krześle naprzeciw niego.
Spoglądałam na niego ukradkiem. 
- Mam coś na twarzy czy co? - spytał mnie rozbawiony po kilku chwilach.
Spaliłam buraka i nie odpowiedziałam. Wbiłam wzrok w mój talerz i nie odezwałam się do niego ani razu.
- Czy coś się stało? - spytał mnie zmartwiony - powiedziałem coś nie tak?
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie ważne. O której jesteś umówiony ze swoimi znajomymi? - zmieniłam zwinnie temat.
- O jedenastej.
Spojrzałam na zegarek.
- Jest siódma - westchnęłam - co by tu robić przez prawie cztery godziny? - zastanawiałam się na głos.
Ross spojrzał na mnie krzywo.
- Czy ty wątpisz w umiejętności Rossa Lyncha, nowego kucharza rodziny?
- No co ty, jakbym śmiała - powiedziałam z ironią i uśmiechnęłam się.
- Chodź, przejdziemy się - wyciągnął do mnie rękę. Uścisnęłam ją, ale potem spojrzałam na jego ubranie.
Uniosłam brwi do góry.
- Ale w piżamie?

~*~

Już po pół godzinie spacerowaliśmy po plaży. Gorący piasek parzył trochę w nogi, a słońce pięknie grzało. Mnóstwo ludzi się już kąpało w wodzie pomimo tak wczesnej godziny.
Żartowaliśmy sobie, śmialiśmy się ze wszystkiego i rozmawialiśmy o wszystkim.
- A z kim pierwszy raz się całowałaś? - rzucił temat Ross.
Zaczerwieniłam się trochę.
- Z kolegą. Byliśmy ze sobą przez tydzień, ale potem stwierdziliśmy, że nic nam z tego nie wyjdzie.Teraz siedzi z rodzicami we Francji. A ty?
Zamilkł na dłuższy moment.
- Z Maią - mruknął.
Między nami zapanowała długa i niezręczna cisza.
- Poznaliśmy się mając 14 lat. Po roku zaczęliśmy ze sobą chodzić.
- Serio? Chodziliście ponad 2 lata, a ona tak po prostu cię rzuciła dla kolegi, który do niej przyjechał?
Wzruszył ramionami.
- Najwidoczniej nie jest ona przeznaczona dla mnie.
- A ciekawe kto jest.
- A kto wie - zrobił brewki - że to nie możesz być nawet ty, kochanie?
Klepnął mnie w tyłek.
- Jasne, chciałbyś. I nie klep mnie, bo się zemszczę.
- Ciekawe jak - normalnie zachichotał.
- Chcesz się przekonać?
- Pokaż mi swoje umiejętności aktorskie, które tak wychwalasz.
Dałam mu sójkę w bok.
Szliśmy dalej w ciszy, tylko że ta była miła.
- No co? Rezygnujesz? - spytał zaczepnie po kilkunastu minutach.
- Obmyślam plan.
Szliśmy tak jeszcze z kwadrans, kiedy zobaczyłam, że niedaleko nas stoi tłumek fanek R5, które widziałam na koncercie.
- Zaczynamy przedstawienie - uśmiechnęłam się szeroko - Ej, ludzie, patrzcie, to Ross Lynch z R5! - wydarłam się.
Mnóstwo osób zwróciło na mnie uwagę.
- Laura, co ty...
- Widzicie? On do mnie coś mówi! - przerwałam mu - no to jest już miłość, no!
Niektórzy się roześmiali.
- Lau, nie wiem, co ty wyrabiasz, ale...
Rzuciłam mu się na ramiona, jednocześnie wywalając go na piasek.
- No to co, Rossiu, będziesz moim mężem? - powiedziałam zadowolona z siebie.
- Jasne, czemu nie - uśmiechnął się, podnosząc mnie na rękach - ludzie, przedstawiam wam moją nową żonę, Laurę!
Zeskoczyłam mu z ramion. Zazdrosne fanki spojrzały na mnie z nienawiścią, a po chwili, przepychając się jedna przez drugą, zaczęły biec w stronę Lyncha. Rzuciły się na niego grupką, a ja wybuchnęłam melodyjnym śmiechem.
- To jest mój mąż...
- No ty chyba żartujesz...
- Nie zasługujesz na niego...
Takie i inne teksty słyszałam z ust zazdrosnych nastolatek. Ross cudem wydostał się spod ich kupki.
- No dobra, zemsta była słodka, co? - spytał zdyszany.
- Jasne - wystawiłam mu język - nie ma to jak patrzeć, jak fanki rzucają się na mojego nowego męża. Jak śmiesz mnie zdradzać, śmieciu? - spoliczkowałam go lekko.
Chłopak się roześmiał.
- Śmieciu, tak? Popływamy razem, kochanie?
- Nie odważysz się. Już raz mi to zrobiłeś.
- Teraz zrobię to razem z tobą.
Podniósł mnie na rękach i razem ze mną wskoczył prosto do morza. Zakrztusiłam się wodą i ledwo łapałam oddech. Gdy unormowało mi się wszystko i poczułam twardy grunt pod nogami, zaczęłam bić chłopaka po klacie. Jęknął z bólu.
- Co ty tak jesz, co?
- Twoją jajecznicę. Chcesz mnie utopić, co? Wtedy będziesz mnie mógł zdradzać bez skrupułów.
- Już, cicho - przyłożył mi rękę do ust - jesteś jak typowa żona - marudzisz cały czas. Idziemy już do domu - podniósł mnie i posadził sobie na baranach.
Zadowolona machałam nogami, jak wcześniej w kuchni.
- Kocham mojego nowego męża - krzyknęłam i znów się roześmiałam.

****************************************************

Rozdział nijaki i krótki z powodu braku czasu i weny. Ale ja tak mam często xd
W następnym rozdziale będzie spotkanie z znajomymi Rossa, a Laura niezbyt polubi jego jedną koleżankę... :D
Za tydzień? Zapewne ♥

Czekam na komentarze!
Do następnego ♥


13 komentarzy:

  1. Zakochalam sie w twoim blogu . Jest cudowny , a rozdział niesamowity . Wątpię , ze wytrzymam cały tydzień do kolejnego rozdziału . Prędzej to mnie do wariatkowa wyślą . A jeśli masz czas i ochotę to zapraszam na mojego nowego bloga
    http://laura-i-r5-i-hate-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham tego bloga!!!!!!!!!!! <3<3<3
    Jest po prostu cudownie:)
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział. Czekam na następny. Christine

    OdpowiedzUsuń
  4. cudo<3
    kocham twojego bloga ;D
    czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo
    Już kocham tą dalszą fabułę.Ale mogłabyś dać jakieś osoby,które będą grały tych przyjaciół,żeby można sobie było wyobrazić cokolwiek.Proszę.
    Bardzo ploszę.
    No i czekam na next
    Kocham jeszcze bardziej jak dasz wcześniej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, wstawię ich już niedługo do bohaterów (:
      I jak tak bardzo chcecie, to spróbuję dodać next przed weekendem :D

      Usuń
  6. Habaha =D wielbię ,kocham i ubóstwiam i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie zajebiste pomysły :D normalnie ubóstwiam cię, wiesz? Piszesz świetnie i genialnie. Czy będzie drygi sezon????
    czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. o ja !! Rozdział cudowny ! <3
    i te ostatnie słowa Laury : ,,Kocham mojego nowego męża" :D To było fest słodkie i miłę :D
    teraz tylko czekać na next :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział Zarąbisty!!! :D czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty rozdział!!! Ten tydzień to będą istne tortury!!!! PLISSS dodaj nexta jak najszybciej bo oszaleję!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie no kurdę kiedy next??? Dodaj go szybko bo niewytrzymam!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo super rozdział :D !!!!
    Zapraszam do mnie: http://ausllyloveestory.blogspot.com/

    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń