niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział dwudziesty ósmy

- Witaj, skarbie. Wstawaj - wyszeptałam śpiącemu blondynowi na ucho - wstawaj, kochanie. Śniadanie gotowe.
- Jeszcze pięć minut, mamo - odpowiedział chłopak, przekręcając się na drugi bok i nakrywając się po głowę kołdrą.
- Ej, nie jestem aż taka stara, żeby być twoją matką! - krzyknęłam tak głośno i pociągnęłam koc tak mocno, że Ross upadł na podłogę.
Zachichotałam.
- Laura... - mruknął zniesmaczony - dzięki za pobudkę, ale preferuję delikatniejsze formy budzenia.
- Na przykład takie? - spytałam i strzeliłam w niego z pistoletu na wodę.
Schował twarz za rękoma i zaczął piszczeć. Wybuchnęłam śmiechem.
- Nie, nie o takie mi chodzi!
- No okej. Chodź już na dół, śniadanie jest gotowe.
Lynch pokiwał głową i razem za mną skierował się w stronę drzwi.
- Czekaj, czekaj... ty nazwałaś mnie swoim skarbem? I kochaniem? - zajarzył, co mówiłam wcześniej.
Zarumieniłam się i zakryłam twarz włosami, aby chłopak nie mógł tego widzieć.
- A tak jakoś - wydukałam - sorry.
- Laaauuuraaa - specjalnie przedłużył - mnie nie oszukasz, wiesz o tym? Jesteś taka słodka, gdy się rumienisz - wyznał.
Odwróciłam się w jego stronę.
- A ty jesteś taki słodki, że strzelasz mi komplementy - cmoknęłam go prędko w policzek i klepnęłam w ramię - berek!
Prędko zbiegłam po schodach, śmiejąc się.
- Oooo, nie uciekniesz mi! - krzyknął i ruszył w pościg za mną.
Wybuchaliśmy co chwilę śmiechem, biegając wokół kanapy. Potem zmieniłam kierunek i wbiegłam do kuchni.
- Pomocy! On chce mnie zabić! - schowałam się za Vanessą - ją bierz zamiast mnie! Ona jest smaczniejsza!
- No ej! - oburzyła się Van - gdzie ta twoja solidarność?
- Sorki - uśmiechnęłam się słodko - ale ja nie chcę zginąć w tak młodym wieku.
- Siadajcie w końcu do stołu. Ross, czemu jesteś mokry? - Rydel znów chciała mieć pierwszeństwo we wszystkim.
- Nieważne - mruknął - mogę tylko powiedzieć, że to jej wina - wskazał na mnie palcem.
Udałam obrażoną i usiadłam na krześle, które przypadkiem było naprzeciwko Ross'a. I przypadkiem kopnęłam go w kostkę.
- A więc... ogłaszam wszem i wobec... ogłaszam całemu światu... mam dla was... - udawałam kretynkę.
- Daj spokój i zaczynaj - zgasiła mnie Vanessa, nadal obrażona, że byłam gotowa oddać ją do zjedzenia.
- No dobra - westchnęłam - rozmawiałam wczoraj z szefem wytwórni, Simonem i Jasonem i jadę w trasę koncertową! Na razie po USA, ale nigdy nic nie wiadomo - zakończyłam z wielkim bananem na twarzy.
- Serio?! - spytał zdziwiony Rocky, wstając gwałtownie z krzesła.
- Spokojnie.
Naprawdę ciężko było mi żyć z tą wiadomością. Naprawdę wszystko działo się tak szybko. Jeszcze niedawno byłam tak naprawdę nikim w show-biznesie, a teraz jadę w trasę koncertową.
- Będziemy twoim supportem! - krzyknęła Rydel, a chłopcy jej zawtórowali.
- Ja będę cię wspierać - powiedziała zadowolona Vanessa.
- I ja też - powiedziały jednocześnie Kelly, Dove oraz Raini, na co wybuchnęły śmiechem.
- To ja chyba nie będę miał wyboru - powiedział Luke, patrząc czule na Dove.
I nikt nie może powiedzieć, że mam złych przyjaciół.
Oni potrafili mi pomóc, wesprzeć w każdej najgorszej sytuacji.
Kochali mnie, a ja kochałam ich.
To się liczy.

**********************************

Cześć :)
Dziś taka króciutka niespodzianka na niedzielny wieczór ♪
Mam dziś dobry humor i tak jakoś wyszło, że nigdzie nie wychodziłam z domu. Do tego, za niecałe 2 tygodnie wakacje! *.*
Okej, to następny będzie niedługo!







7 komentarzy:

  1. Od dzisiaj Laura jest stara xD
    Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. HAHAH idealny.
    Raura jest *--------------------------------------------*
    Kocham! Ja już chcę next...ale ma być długi!

    OdpowiedzUsuń
  3. Sweet rozdział!!
    Raura <3
    Czekam na szybkiego nexta!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział
    :*
    Czekam na next
    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Akcja rozkreca się!
    Rozdzał mega, dawaj szybko next!

    OdpowiedzUsuń
  6. Idealny! I jeszcze pobudka Rossa:) I rumieniec Laury<3 Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń