poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział dwudziesty dziewiąty

Jak szybko zaczęliśmy się cieszyć, tak szybko przestaliśmy.
Gdy R5 prosiło szefa naszej wytwórni, aby byli supportem na mojej trasie, on wymyślił, że zespół będzie miał swoją własną trasę. W tym samym czasie!
Gdy Vanessa obiecała mi, że cały czas będzie mnie wspierać, następnego dnia poinformowała mnie, że znalazła pracę nad jakimś dobrym filmem. Dostała się!
Niestety, trasa obejmowała wakacje, więc Natalie z Kelly też nie mogły pojechać. Natalie ze względu na rodzinę, a Kelly nad opieką nad Patrickiem; Raini także nie mogła ze względu na rodzinne wakacje, na które musiała pojechać do rodzinnej miejscowości, do rodziny.
Pamiętajcie więc, nie chwal dnia przed zachodem słońca.
Jedynymi osobami, które miały ze mną jechać jest mój zespół, który i tak by musiał, więc nie mają wyboru; Dove, a jak i ona, to i Luke (cieszę się, że chociaż będą tam znajome i przyjazne twarze); ku mojemu zaskoczeniu także Mary z Mattem! Brunetka upierała się, że naprawdę mnie polubiła i chętnie by pojechała.
Nie było to dużo, ale zawsze ktoś.
- Nie masz stresu? Nie boisz się? - wypytywała mnie Dove.
- Nie, nie boję się. Jakoś to będzie - odparłam ze słabym uśmiechem, pakując do walizki moje ubrania.
Bałam się tego, że będę okropnie tęsknić. Chyba jeszcze nigdy nie rozdzieliłam się z Vanessą na tak długo, a z Lynchami i Ell'em też się zżyłam. To będzie okropne...
- Naprawdę? Ja bym się bała. Tyle ludzi...
- Okej, teraz się boję - przyznałam się, patrząc na nią z boku - i stresuję. Może być?
Pokiwała głową i zachichotała.
- Nie chciałam ci zawracać głowy takimi pierdołami, ale wiesz, jak to ja - posłała mi słodki uśmieszek - ja lubię stresować ludzi. Wtedy ja się odstresowuję...
Gadanina Cameron trochę mnie uspokoiła.
- Na trasie masz mnie nie stresować, ale gadać jak wariatka - uśmiechnęłam się szczerze.
Złożyłam kolejną bluzkę i wsadziłam na dno, jeszcze pustej, walizki.
- Ach - założyła ręce za głowę, kładąc się na moim łóżku - nie powinnam mieć z tym problemu.

~*~

Postanowiłam nasze ostatnie wspólne chwile, przed rozłąką na kilka miesięcy, spędzić jak najlepiej.
Wczoraj zrobiliśmy imprezę, na której wszyscy się rozluźnili, a dziś postanowiliśmy pojechać na wycieczkę rowerową.
- Laura, co ty tam jeszcze robisz? - wrzasnęła z domu siostra.
- Wyjmuję rower! - odkrzyknęłam i zajęłam się dalej 'odkurzaniem' swojego roweru.
- Tak długo?
- Tak, tak długo!
- Spóźnimy się!
- To jedź sama! Dojadę!
Wyszła do ogrodu i westchnęła, patrząc na mnie. Byłam cała brudna.
- Trzeba było częściej sprzątać w garażu - wzruszyłam ramionami i strzepnęłam kurz z moich spodenek.
Schyliłam się, żeby zawiązać buta, gdy w niewielkiej odległości ode mnie coś zabłyszczało. Zaciekawiona, po zawiązaniu sznurówek oczywiście, przybliżyłam się. W trawie leżał piękny, złoty pierścionek.
- Van, to przypadkiem nie twoje? - spytałam brunetkę, która podeszła do mnie powolnym krokiem z miną strapionej matki.
Przyglądała się uważnie i nagle otworzyła usta szeroko ze zdziwienia.
- To babci - wzięła ode mnie pierścień - tylko skąd on tu się wziął?
Wzruszyłam ramionami.
- Ja nie wiem. Znalazłam to przypadkiem.
Uśmiechnęła się nagle szeroko.
- To dla ciebie - wzięła moją dłoń i nałożyła mi go na palec serdeczny - na szczęście. Żeby na trasie się dobrze powiodło.
Odwzajemniłam jej gest i przytuliłam mocno do siebie.
- Dziękuję - szepnęłam wzruszona.
- Po to tu jestem.

~*~

- Pospieszcie się!
Jęknęłam.
- Nie każdy ma taką dobrą kondycję jak ty, Rydel.
Usłyszałam jej melodyjny śmiech.
- Nie flirtujcie tam ze sobą tylko ruszcie te dupy i jedźcie szybciej.
Zarumieniłam się, wpieniona, a Ross tylko się uśmiechnął. Nie raczył nawet zaprzeczyć.
- Dupek - rzuciłam prawie bezgłośnie.
Zaśmiał się.
- Nie ma co się z nią sprzeczać. I tak nam nie uwierzy.
- Nie musi. Wystarczy, że ja będę wiedziała, że to nieprawda.
- Oj Laura, Laura. Ty chyba nigdy nie przestaniesz wątpić w możliwości Delly.
Machnęłam na niego ręką i skupiłam się na moich nogach, próbując pedałować. Niezbyt dobrze mi to szło z powodu okropnego bólu kolana, który pojawił się, gdy Rocky 'przypadkiem' popchnął mnie na trawę.
Chyba mi się coś tam poprzestawiało... Jak w mojej głowie, więc to normalka.
- Staję! Muszę odpocząć - oznajmiłam i nie pomyślawszy, gwałtownie zahamowałam, lądując na ziemi.
Wciągnęłam głośno powietrze przez usta.
- Oj, ty moja wariatko - Rossy wybuchnął śmiechem.
- Ostrożnie - syknęłam, kiedy próbował mnie podnieść do góry.
Dzisiaj jest chyba pechowy dzień.
- I to wcale nie jest zabawne - walnęłam go w ramię - to wina Rocky'ego!
- Ale co ja?!
- Gdybyś mnie nie popchnął mnie na tę pieprzoną trawę, nie walnęłabym się w te cholerne kolano i nie bolałoby mnie ono tak cholernie, więc mogłabym normalnie jechać! - z każdym krokiem podchodziłam do niego co raz bliżej, posyłając w jego stronę pioruny.
Pisnął jak mała dziewczynka i uciekł do pierwszego lepszego drzewa, nieudolnie próbując się po nim wspiąć.
- Ninjo, przyzywam się! Daj mi moc wspinania!
Westchnęłam i usiadłam na trawie. To naprawdę zły dzień for me.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze - Ross objął mnie ramieniem, siadając koło mnie.
Wtuliłam się w niego.
- Jeśli tak nie będzie, zginiesz śmiercią męczeńską.

**********************************

To naprawdę jakaś masarka -,-
Uciekła mi wena i nie chce wrócić! :C
Do tego jutro mam ten egzamin z religii (przełożyli go).
Sikam ze strachu! ;_;
Życzcie mi szczęścia, bo będzie mi potrzebne ♪
A teraz ja zwiewam się uczyć na ostatnią chwilę, a wy komentujcie. Może duża ilość waszych komentarzy mnie zmotywuje *.*
Do następnego ♥

Kocham ten gif *.*



Żegnam :)

9 komentarzy:

  1. Sprawdzian z religi?!
    Nie miałam jeszcze nigdy czegoś takiego, ale trzymam za cb kciuki:-)
    Rozdział jest nawet spoko!
    Czekam na next i życzę weny i jeszcze raz weny!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładnie, pięknie, czysto jakby rzekł mój katecheta XDD
    Hahhahaha rozdział genialny, długość w zasadzie też więc tylko czekać na następny *o* :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny...masz talent kobieto!
    Ja już chcę next!
    DUŻO RAURY *________________________________________*

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział :*
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział!!! Czekam z niecierpliwością na nexta!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha, jebłam z krzesła jak zaczęłaś opisywać tą ich przejażdżkę XDD Bosze, Raura hahahahahaha XD Uwielbiam twoje rozdziały ^^
    CZEMU ONI MUSZĄ SIĘ ROZSTAĆ HĘ? ._.
    Czekam na kolejnyy ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny! Życzę weny i powodzenia:) Czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń