niedziela, 11 stycznia 2015

(II) Rozdział trzynasty (KONIEC)

*Laura*

Tak. Nasze relacje są cholernie normalne.
- Co? - pytam bystro, patrząc na niego uważnie.
Wzdycha cicho i drapie się lekko po policzku.
- Posłuchaj mnie. Miałaś rację - wciąż szepcze i podchodzi powoli do mojego łóżka, aż w końcu siada na jego brzegu i dotyka swoimi zimnymi palcami mojej ręki; wyrywam ją z jego uścisku jak oparzona - jestem okropnym tchórzem i egoistą. Miałaś rację ze wszystkim, co mi wygarnęłaś.
Spuściłam wzrok.
- Tak. A uświadomiłeś to sobie dopiero wtedy, gdy mnie najbardziej zraniłeś, co?
- Przepraszam, jestem okropny.
- Jesteś - uśmiecham się pod nosem - i parszywy z ciebie gnojek. Szkoda tylko, że nie mogę zmienić swoich uczuć.
Dotyka teraz mojego policzka.
- Czemu? Twoje uczucia są unikalne.
Prycham lekceważąco i ledwo się powstrzymuję, aby na wierzch ponownie nie wyleciały łzy.
- Nieodwzajemnione. To powinno wystarczyć.
Podnosi mój podbródek, abym na niego spojrzała. Widzę w jego oczach coś na rodzaj szczerości, determinacji, trochę strachu, pewnie dlatego, że znowu zacznę krzyczeć i coś w stylu... czułości?
- Czemu tak sądzisz?
- Hmm, może dlatego, że unikałeś mnie jak ognia? - pytam z ironią i odsuwam się od niego, aby wstać z łóżka i podejść do okna - może dlatego, że traktowałeś mnie jak skończoną sukę? Tak, masz rację, to nie są wystarczająco dobre powody. Zachowywałeś się jak hipokryta.
Wzdycha ponownie.
- Masz ochotę mi przywalić? Poczujesz się lepiej - proponuje.
Chichoczę cicho.
- Czasami bym chciała, uwierz - odwracam się w jego stronę i patrzę na niego pewnie - ale to niczego nie zmieni, więc po co?
- Naprawdę dużo. Po pierwsze, będę miał sińca na pół twarzy i paparazzi mnie zeżrą - śmieje się cicho - po drugie, może nie będziesz już na mnie zła.
- Nie jestem - odpowiadam zgodnie z prawdą.
Nie byłam. Byłam po prostu zawiedziona i smutna. I czułam się zraniona.
- Przepraszam cię tak bardzo - mówi cicho i wstaje, a po sekundzie, dosłownie, jest już koło mnie i przytula mocno do siebie.
Wtulam się w jego klatkę piersiową i oddycham miarowo, słuchając bicia jego serca.
- Tak bardzo cię kocham - szepcze w moje włosy.
Patrzę na niego, mając łzy w oczach.
- Nieprawda.
- To jest cholerna prawda, nie do podważenia - jego głos drży.
- Moich uczuć nic nie pobije - mówię cicho.
Czuję, że się uśmiecha, a ja wtulam się w niego jeszcze bardziej. Podnoszę znowu głowę i patrzę w jego oczy, a po chwili nasze usta stykają się.
Wszystkie moje uczucia w tym momencie wylewają się oceanem na powierzchnie. Tym razem nie jestem pijana, on mnie nie odrzuca, a ja się przed nim nie rozbieram. Pomijając fakt, że nie mam na sobie koszulki, ale po co niszczyć tak romantyczną chwilę?
Zarzucam ręce na jego kark i przyciągam go jeszcze bliżej, choć to już niemożliwe. Ross podnosi mnie do góry, oplatam jego biodra nogami i zderzam się po chwili ze ścianą. Chłopak jeździ rękoma po moich nogach i biodrach, aby po chwili złapać mnie za policzki.
Odsuwam się od niego, a blondyn jeszcze muska moje usta.
- Tęskniłam, Ross.
- Tak. Ja też - po jego policzku płynie łza - dziękuję, Laura.

~*~

*Maia*

- Cześć, Elliot.
- Hmm, cześć? Tak, hej Maia.
Widocznie jest zdziwiony moim widokiem.
- Nie tęskniłeś? - śmieję się histerycznie i uderzam dłonią w czoło - przepraszam za najście, możemy porozmawiać w środku?
Ogląda się przez ramię wgłąb mieszkania, a potem niepewnie kiwa głową.
- Jasne, wejdź - mówi.
Wchodzę. Jasne, że wchodzę. Na dworze ziąb, ja jestem w lekkiej kurtce. Maia Geniusz Największy Idiota Świata Mitchell. Nauczyłam się tego od Laury, ha.
Dom jest ładnie urządzony, aż chce się w nim przebywać. Ściany są pomalowane ciepłymi kolorami, wiszą wszędzie zdjęcia rodzinne i obrazy, a z daleka widać palące się ognisko. Zdejmuję buty i odwieszam kurtkę na wieszak, a potem idę za chłopakiem w stronę kuchni.
- Przeszkadzam?
Mój głos jest tak suchy, że na pewno mnie nie usłyszał. Mam ochotę w tym momencie wypić wszystkie morza świata, aż pęknę.
- Nie, jasne, że nie. Jest tylko u mnie... kumpel? Tak, kumpel i trochę się niecierpliwi.
Coś kręcił. Ale to było jego życie i nie mogłam się wtrącać.
- Herbaty?
Pokręciłam przecząco głową, po chwili dopiero się orientując, że nie patrzy na mnie, więc mówię ciche nie.
- Coś poważnego się stało?
- Tak. To jest naprawdę ważne - na mojej twarzy widnieje grymas - słuchaj, pamiętasz nasze ostatnie spotkanie?
Zamyśla się na chwilę.
- Trochę się napiliśmy.
- Trochę to za mało powiedziane - odpowiadam opryskliwie, a po chwili wzdycham - pamiętasz, że byłam taka no... półnaga? I ty też?
- Boże, o co chodzi? - zaczyna się niepokoić - Maia, o co chodzi?
- Elliot, idziesz?! - słyszę krzyk z góry.
Damski krzyk. Przełykam głośno ślinę.
- Przepraszam, już sobie pójdę. Nie wiedziałam, że "kumpel" niecierpliwi się aż tak bardzo - mój głos brzmi ostro - chcę ci tylko powiedzieć, że jestem w ciąży. I jesteś ojcem. Nie mam zamiaru wnosić na ciebie skargi ani ścigać się o alimenty. To wszystko, co chciałam powiedzieć. Do widzenia.
Szybkim krokiem wychodzę do przedpokoju nakładając buty i wychodząc z domu, a po chwili przypominam sobie o zapomnianej kurtce. Z upokorzeniem na twarzy wracam do mieszkania i biorę ubranie. Elliot tępo wpatruje się w drzwi.
- Będę u Lynchów za pół godziny - mówi z głębokim żalem w głosie - wygonię Natashę i będę. Przepraszam.
Nie odpowiadam. Wątpię, żeby mu zależało. Wątpię, żeby to zrobił. Wychodzę już na zawsze.

~*~

*Amanda*

- Dziękuję, że zgodziłeś się ze mną spotkać - mówię z trudem.
Cieszyłam się i to ogromnie, że mogę sobie w końcu z nim wszystko omówić, choć dziwnie jest mówić o swoich uczuciach z byłym chłopakiem. Ale musiałam skończyć tamten wątek raz na zawsze.
- Ta, ja też się cieszę - burknął - co się stało?
- Rocky, możesz mieć żal do Jacoba albo do mnie, ale chyba...
- Nie mam do was żalu - przerywa mi - po prostu... wspomnienia wracają - na jego twarz wstępuje cień uśmiechu.
- Tak - mój głos się trzęsie - możemy zostać przyjaciółmi, prawda?
Patrzy na mnie zaskoczony.
- Wiesz... jesteś i zawsze będziesz mi bardzo bliski, rozstaliśmy się na tyle lat, nie chcę cię znowu stracić - uśmiecham się lekko, ale po moim policzku płyną łzy.
- Boże, Des - podchodzi do mnie i momentalnie ściera wszystkie łzy - nie płacz, proszę.
- Wspomnienia wracają - cytuję go i pociągam nosem.
Przytula mnie mocno do siebie.
Wtulam się w niego jak w pluszowego misia i moczę mu kolejne milimetry idealnie wyprasowanej koszulki.  Głaszcze mnie delikatnie po plecach, jego ciepły oddech czuję we włosach.
- Kocham Cię, Rocky i zawsze będę, jak przyjaciela - mówię szeptem.
- Ja też cię kocham, Des. Zawsze będziesz w moim sercu, przyjaciółko - chichocze.
Wtóruję mu.
Niechętnie się od niego odsuwam i wycieram mokre policzki.
- Jaka jest Kelly?
Patrzy na mnie podejrzanie.
- No co? Muszę polubić dziewczynę mojego przyjaciela i być może moją przyszłą przyjaciółkę - śmieję się - coś mogę o niej wiedzieć, przecież niedługo się spotykamy.
- Razem z Laurą, Vanessą i Rydel, tłumoku - daje mi kuksańca w bok.
Uśmiecham się szeroko i oddaje go mu.
- Kiedy będziemy na lodach nie wywiniesz mi się - mówię - będziesz kolorowy. I smakowity - znowu wybucham śmiechem.
- Pożresz mnie? - żartuje.
Spuszczam głowę w dół.
- To już działka Kells.

~*~

*2 lata później*

*Laura*

Hmm. No cóż. Nie spodziewałam się takiego ciągu dalszego naszej wspólnej opowieści.
Może wszystko po kolei, co?
Odkąd Rocky i Amanda zostali przyjaciółmi nasze życie się jako tako unormowało. Mogliśmy teraz spotykać się całą ogromną paczką, choć teraz jesteśmy już po prostu rodziną. Des wzięła ślub z Jacobem i, co tu dużo mówić, tym razem z miłości. Nie zostali do niczego zmuszeni. Dziewczyna poprawiła relacje z rodzicami i jest u niej o wiele lepiej. Rocky kocha Kelly, co mnie bardzo cieszy. To moja najlepsza przyjaciółka odkąd pamiętam.
Rydel i Ellington także wzięli ślub. Czyż to nie słodkie? Tyle ślubów. Nasza wspaniała rodzina.
Ja, no cóż, szaleję za Rossem. Rok po tamtych wydarzeniach pojechaliśmy wspólnie w trasę światową. Było genialnie, bawiliśmy się wspaniale. Wciąż powtarza mi, jak bardzo mnie kocha, to takie urocze.
Vanka pokochała jakiegoś anglika. Andrew jest dla niej bardzo kochany. Siostra jest w ciąży. Będę ciocią!
Wszyscy pokochali kogoś i są bardzo szczęśliwi.
A, jeszcze sprawa Mai i Elliota. Są przyjaciółmi, Mitchell urodziła przesłodką Jenny. Chłopak pomaga jej w wychowaniu małej, jest dla niej po prostu ojcem. Drugim ojcem.
Nasza historia była ciekawa i emocjonująca, nadal taka jest.
Czekamy tylko, co przyniesie przyszłość.

*******************************

Pff.
Okropieństwo i barbarzyństwo.
Ugh, to tak okropnie mi wyszło.
Witajcie, kochani! Jak widać okropnie jako tako kończę ten blog. Z wielkim bólem serca muszę go zostawić :(
Ta historia była dla mnie bardzo ważna. Do tego zawaliłam epilog tej cudownej historii.
Możecie mnie zadźgać, macie na to pełne prawo.
Dobrze, może małe statystyki c:

Ogólna ilość wyświetleń - 45 222 (WOW! To naprawdę dużo, dziękuję!)
Liczba obserwatorów - 43 (Dziękuję ♥)
Najwięcej wyświetleń było w lipcu 2014 - 3901 c:
Najwięcej komentarzy - 21, rozdział kończący I sezon.
Ogólnie komentarzy - 477

Dziękuję wam, kochani! To był naprawdę cudowny czas spędzony na pisaniu moich wyobrażeń.
Mogę was prosić o komentarze jeszcze tutaj, pod tym rozdziałem?
CHCIAŁABYM WIEDZIEĆ, ILE WAS BYŁO, KOCHANE PTYSIE.
Kocham Was tak bardzo i ze łzami w oczach żegnam was! 

Teraz jestem na : 
www.rauraandr5-myhistory.blogspot.com

oraz zapraszam na nowego bloga, którego działalność rozpoczynam już od jutra! 
www.austinandally-auslly.blogspot.com/ !!!!!!!!

KOCHAM WAS! 
Mam nadzieję, że ze mną jeszcze zostaniecie c: 


10 komentarzy:

  1. Fajne zakończenie. Blog był fantastyczny.
    Będę czytać kolejne twoje dzieła.
    Super <3
    Na koniec taki spam: zapraszam- maranor5story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy za bloga i gratulujemy! :D
    Wspaniała historia i utalentowana dziewczyna! <3
    Z chęcią będę czytać inne Twoje prace! ;)
    A epilog super!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :*
    Szkoda, że to Koniec.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zrzędzisz Oluś, zrzędzisz.
    Blog całościowo wypadł Ci naprawdę świetnie i przestań ględzić, bo Dinusia na Ciebie naśle. c:
    Będzie Ci jeszcze bardziej dokuczał, a tego nie chcesz dziewojo, prawda? :3
    Myślę, że na pewno w tej kwestii się ze mną zgodzić. Dziękuję. (y)
    A teraz wybacz, pędzę na tego new bloga.
    Już od dawna mam go w obserwowanych bo buszowałam trochę na twoim koncie na bloggerze i był tam do niego linczek to wpadłam. Linczek? Lynch? Ej, brzmi prawie tak samo.
    Pff, rozpisałam się mimo złego humoru, jupi!
    Czekam na star new bloga! *-*
    ILY szkarbie. ♥ c;

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne zakończenie! To był naprawdę świetny blog. Chętnie przeczytam następnego. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo <3
    Świetny blog :)
    Z miłą chęcią wpadnę na nowego :D

    OdpowiedzUsuń
  7. To był świetny blog, a ty jesteś zarąbistą bloggerką:D
    Smutam, że zakończyłaś bloga, ale heloł! Są jeszcze inne w wykonaniu Cristal:D
    Pozdrawiam, Pati:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ehh.... taka szkoda że już koniec ;/
    Miałaś takiego genialnego bloga!!! No ale cóż.... w końcu musiało to nadejść :)
    Świetnie piszesz, więc pisz dalej!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny epilog!!! To był jeden z najlepszych blogów jakie kiedykolwiek czytałam!!!
    Szkoda że to już koniec :( Ja też mam łzy w oczach :'(
    Olivia<3

    OdpowiedzUsuń
  10. Opowiadanie super, ale jak mogłaś tak skończyć historię Rinessy? Czekam na inne opowiadania twojego autorstwa.

    OdpowiedzUsuń