*Laura*
Tak. Nasze relacje są cholernie normalne.
- Co? - pytam bystro, patrząc na niego uważnie.
Wzdycha cicho i drapie się lekko po policzku.
- Posłuchaj mnie. Miałaś rację - wciąż szepcze i podchodzi powoli do mojego łóżka, aż w końcu siada na jego brzegu i dotyka swoimi zimnymi palcami mojej ręki; wyrywam ją z jego uścisku jak oparzona - jestem okropnym tchórzem i egoistą. Miałaś rację ze wszystkim, co mi wygarnęłaś.
Spuściłam wzrok.
- Tak. A uświadomiłeś to sobie dopiero wtedy, gdy mnie najbardziej zraniłeś, co?
- Przepraszam, jestem okropny.
- Jesteś - uśmiecham się pod nosem - i parszywy z ciebie gnojek. Szkoda tylko, że nie mogę zmienić swoich uczuć.
Dotyka teraz mojego policzka.
- Czemu? Twoje uczucia są unikalne.
Prycham lekceważąco i ledwo się powstrzymuję, aby na wierzch ponownie nie wyleciały łzy.
- Nieodwzajemnione. To powinno wystarczyć.
Podnosi mój podbródek, abym na niego spojrzała. Widzę w jego oczach coś na rodzaj szczerości, determinacji, trochę strachu, pewnie dlatego, że znowu zacznę krzyczeć i coś w stylu... czułości?
- Czemu tak sądzisz?
- Hmm, może dlatego, że unikałeś mnie jak ognia? - pytam z ironią i odsuwam się od niego, aby wstać z łóżka i podejść do okna - może dlatego, że traktowałeś mnie jak skończoną sukę? Tak, masz rację, to nie są wystarczająco dobre powody. Zachowywałeś się jak hipokryta.
Wzdycha ponownie.
- Masz ochotę mi przywalić? Poczujesz się lepiej - proponuje.
Chichoczę cicho.
- Czasami bym chciała, uwierz - odwracam się w jego stronę i patrzę na niego pewnie - ale to niczego nie zmieni, więc po co?
- Naprawdę dużo. Po pierwsze, będę miał sińca na pół twarzy i paparazzi mnie zeżrą - śmieje się cicho - po drugie, może nie będziesz już na mnie zła.
- Nie jestem - odpowiadam zgodnie z prawdą.
Nie byłam. Byłam po prostu zawiedziona i smutna. I czułam się zraniona.
- Przepraszam cię tak bardzo - mówi cicho i wstaje, a po sekundzie, dosłownie, jest już koło mnie i przytula mocno do siebie.
Wtulam się w jego klatkę piersiową i oddycham miarowo, słuchając bicia jego serca.
- Tak bardzo cię kocham - szepcze w moje włosy.
Patrzę na niego, mając łzy w oczach.
- Nieprawda.
- To jest cholerna prawda, nie do podważenia - jego głos drży.
- Moich uczuć nic nie pobije - mówię cicho.
Czuję, że się uśmiecha, a ja wtulam się w niego jeszcze bardziej. Podnoszę znowu głowę i patrzę w jego oczy, a po chwili nasze usta stykają się.
Wszystkie moje uczucia w tym momencie wylewają się oceanem na powierzchnie. Tym razem nie jestem pijana, on mnie nie odrzuca, a ja się przed nim nie rozbieram. Pomijając fakt, że nie mam na sobie koszulki, ale po co niszczyć tak romantyczną chwilę?
Zarzucam ręce na jego kark i przyciągam go jeszcze bliżej, choć to już niemożliwe. Ross podnosi mnie do góry, oplatam jego biodra nogami i zderzam się po chwili ze ścianą. Chłopak jeździ rękoma po moich nogach i biodrach, aby po chwili złapać mnie za policzki.
Odsuwam się od niego, a blondyn jeszcze muska moje usta.
- Tęskniłam, Ross.
- Tak. Ja też - po jego policzku płynie łza - dziękuję, Laura.
~*~
*Maia*
- Cześć, Elliot.
- Hmm, cześć? Tak, hej Maia.
Widocznie jest zdziwiony moim widokiem.
- Nie tęskniłeś? - śmieję się histerycznie i uderzam dłonią w czoło - przepraszam za najście, możemy porozmawiać w środku?
Ogląda się przez ramię wgłąb mieszkania, a potem niepewnie kiwa głową.
- Jasne, wejdź - mówi.
Wchodzę. Jasne, że wchodzę. Na dworze ziąb, ja jestem w lekkiej kurtce. Maia Geniusz Największy Idiota Świata Mitchell. Nauczyłam się tego od Laury, ha.
Dom jest ładnie urządzony, aż chce się w nim przebywać. Ściany są pomalowane ciepłymi kolorami, wiszą wszędzie zdjęcia rodzinne i obrazy, a z daleka widać palące się ognisko. Zdejmuję buty i odwieszam kurtkę na wieszak, a potem idę za chłopakiem w stronę kuchni.
- Przeszkadzam?
Mój głos jest tak suchy, że na pewno mnie nie usłyszał. Mam ochotę w tym momencie wypić wszystkie morza świata, aż pęknę.
- Nie, jasne, że nie. Jest tylko u mnie... kumpel? Tak, kumpel i trochę się niecierpliwi.
Coś kręcił. Ale to było jego życie i nie mogłam się wtrącać.
- Herbaty?
Pokręciłam przecząco głową, po chwili dopiero się orientując, że nie patrzy na mnie, więc mówię ciche nie.
- Coś poważnego się stało?
- Tak. To jest naprawdę ważne - na mojej twarzy widnieje grymas - słuchaj, pamiętasz nasze ostatnie spotkanie?
Zamyśla się na chwilę.
- Trochę się napiliśmy.
- Trochę to za mało powiedziane - odpowiadam opryskliwie, a po chwili wzdycham - pamiętasz, że byłam taka no... półnaga? I ty też?
- Boże, o co chodzi? - zaczyna się niepokoić - Maia, o co chodzi?
- Elliot, idziesz?! - słyszę krzyk z góry.
Damski krzyk. Przełykam głośno ślinę.
- Przepraszam, już sobie pójdę. Nie wiedziałam, że "kumpel" niecierpliwi się aż tak bardzo - mój głos brzmi ostro - chcę ci tylko powiedzieć, że jestem w ciąży. I jesteś ojcem. Nie mam zamiaru wnosić na ciebie skargi ani ścigać się o alimenty. To wszystko, co chciałam powiedzieć. Do widzenia.
Szybkim krokiem wychodzę do przedpokoju nakładając buty i wychodząc z domu, a po chwili przypominam sobie o zapomnianej kurtce. Z upokorzeniem na twarzy wracam do mieszkania i biorę ubranie. Elliot tępo wpatruje się w drzwi.
- Będę u Lynchów za pół godziny - mówi z głębokim żalem w głosie - wygonię Natashę i będę. Przepraszam.
Nie odpowiadam. Wątpię, żeby mu zależało. Wątpię, żeby to zrobił. Wychodzę już na zawsze.
~*~
*Amanda*
- Dziękuję, że zgodziłeś się ze mną spotkać - mówię z trudem.
Cieszyłam się i to ogromnie, że mogę sobie w końcu z nim wszystko omówić, choć dziwnie jest mówić o swoich uczuciach z byłym chłopakiem. Ale musiałam skończyć tamten wątek raz na zawsze.
- Ta, ja też się cieszę - burknął - co się stało?
- Rocky, możesz mieć żal do Jacoba albo do mnie, ale chyba...
- Nie mam do was żalu - przerywa mi - po prostu... wspomnienia wracają - na jego twarz wstępuje cień uśmiechu.
- Tak - mój głos się trzęsie - możemy zostać przyjaciółmi, prawda?
Patrzy na mnie zaskoczony.
- Wiesz... jesteś i zawsze będziesz mi bardzo bliski, rozstaliśmy się na tyle lat, nie chcę cię znowu stracić - uśmiecham się lekko, ale po moim policzku płyną łzy.
- Boże, Des - podchodzi do mnie i momentalnie ściera wszystkie łzy - nie płacz, proszę.
- Wspomnienia wracają - cytuję go i pociągam nosem.
Przytula mnie mocno do siebie.
Wtulam się w niego jak w pluszowego misia i moczę mu kolejne milimetry idealnie wyprasowanej koszulki. Głaszcze mnie delikatnie po plecach, jego ciepły oddech czuję we włosach.
- Kocham Cię, Rocky i zawsze będę, jak przyjaciela - mówię szeptem.
- Ja też cię kocham, Des. Zawsze będziesz w moim sercu, przyjaciółko - chichocze.
Wtóruję mu.
Niechętnie się od niego odsuwam i wycieram mokre policzki.
- Jaka jest Kelly?
Patrzy na mnie podejrzanie.
- No co? Muszę polubić dziewczynę mojego przyjaciela i być może moją przyszłą przyjaciółkę - śmieję się - coś mogę o niej wiedzieć, przecież niedługo się spotykamy.
- Razem z Laurą, Vanessą i Rydel, tłumoku - daje mi kuksańca w bok.
Uśmiecham się szeroko i oddaje go mu.
- Kiedy będziemy na lodach nie wywiniesz mi się - mówię - będziesz kolorowy. I smakowity - znowu wybucham śmiechem.
- Pożresz mnie? - żartuje.
Spuszczam głowę w dół.
- To już działka Kells.
~*~
*2 lata później*
*Laura*
Hmm. No cóż. Nie spodziewałam się takiego ciągu dalszego naszej wspólnej opowieści.
Może wszystko po kolei, co?
Odkąd Rocky i Amanda zostali przyjaciółmi nasze życie się jako tako unormowało. Mogliśmy teraz spotykać się całą ogromną paczką, choć teraz jesteśmy już po prostu rodziną. Des wzięła ślub z Jacobem i, co tu dużo mówić, tym razem z miłości. Nie zostali do niczego zmuszeni. Dziewczyna poprawiła relacje z rodzicami i jest u niej o wiele lepiej. Rocky kocha Kelly, co mnie bardzo cieszy. To moja najlepsza przyjaciółka odkąd pamiętam.
Rydel i Ellington także wzięli ślub. Czyż to nie słodkie? Tyle ślubów. Nasza wspaniała rodzina.
Ja, no cóż, szaleję za Rossem. Rok po tamtych wydarzeniach pojechaliśmy wspólnie w trasę światową. Było genialnie, bawiliśmy się wspaniale. Wciąż powtarza mi, jak bardzo mnie kocha, to takie urocze.
Vanka pokochała jakiegoś anglika. Andrew jest dla niej bardzo kochany. Siostra jest w ciąży. Będę ciocią!
Wszyscy pokochali kogoś i są bardzo szczęśliwi.
A, jeszcze sprawa Mai i Elliota. Są przyjaciółmi, Mitchell urodziła przesłodką Jenny. Chłopak pomaga jej w wychowaniu małej, jest dla niej po prostu ojcem. Drugim ojcem.
Nasza historia była ciekawa i emocjonująca, nadal taka jest.
Czekamy tylko, co przyniesie przyszłość.
*******************************
Pff.
Okropieństwo i barbarzyństwo.
Ugh, to tak okropnie mi wyszło.
Witajcie, kochani! Jak widaćokropnie jako tako kończę ten blog. Z wielkim bólem serca muszę go zostawić :(
Ta historia była dla mnie bardzo ważna. Do tego zawaliłam epilog tejcudownej historii.
Możecie mnie zadźgać, macie na to pełne prawo.
Dobrze, może małe statystyki c:
Ogólna ilość wyświetleń - 45 222 (WOW! To naprawdę dużo, dziękuję!)
Liczba obserwatorów - 43 (Dziękuję ♥)
Najwięcej wyświetleń było w lipcu 2014 - 3901 c:
Najwięcej komentarzy - 21, rozdział kończący I sezon.
Ogólnie komentarzy - 477
Dziękuję wam, kochani! To był naprawdę cudowny czas spędzony na pisaniu moich wyobrażeń.
Mogę was prosić o komentarze jeszcze tutaj, pod tym rozdziałem?
CHCIAŁABYM WIEDZIEĆ, ILE WAS BYŁO, KOCHANE PTYSIE.
Kocham Was tak bardzo i ze łzami w oczach żegnam was!
Teraz jestem na :
www.rauraandr5-myhistory.blogspot.com
oraz zapraszam na nowego bloga, którego działalność rozpoczynam już od jutra!
www.austinandally-auslly.blogspot.com/ !!!!!!!!
KOCHAM WAS!
Mam nadzieję, że ze mną jeszcze zostaniecie c:
Tak. Nasze relacje są cholernie normalne.
- Co? - pytam bystro, patrząc na niego uważnie.
Wzdycha cicho i drapie się lekko po policzku.
- Posłuchaj mnie. Miałaś rację - wciąż szepcze i podchodzi powoli do mojego łóżka, aż w końcu siada na jego brzegu i dotyka swoimi zimnymi palcami mojej ręki; wyrywam ją z jego uścisku jak oparzona - jestem okropnym tchórzem i egoistą. Miałaś rację ze wszystkim, co mi wygarnęłaś.
Spuściłam wzrok.
- Tak. A uświadomiłeś to sobie dopiero wtedy, gdy mnie najbardziej zraniłeś, co?
- Przepraszam, jestem okropny.
- Jesteś - uśmiecham się pod nosem - i parszywy z ciebie gnojek. Szkoda tylko, że nie mogę zmienić swoich uczuć.
Dotyka teraz mojego policzka.
- Czemu? Twoje uczucia są unikalne.
Prycham lekceważąco i ledwo się powstrzymuję, aby na wierzch ponownie nie wyleciały łzy.
- Nieodwzajemnione. To powinno wystarczyć.
Podnosi mój podbródek, abym na niego spojrzała. Widzę w jego oczach coś na rodzaj szczerości, determinacji, trochę strachu, pewnie dlatego, że znowu zacznę krzyczeć i coś w stylu... czułości?
- Czemu tak sądzisz?
- Hmm, może dlatego, że unikałeś mnie jak ognia? - pytam z ironią i odsuwam się od niego, aby wstać z łóżka i podejść do okna - może dlatego, że traktowałeś mnie jak skończoną sukę? Tak, masz rację, to nie są wystarczająco dobre powody. Zachowywałeś się jak hipokryta.
Wzdycha ponownie.
- Masz ochotę mi przywalić? Poczujesz się lepiej - proponuje.
Chichoczę cicho.
- Czasami bym chciała, uwierz - odwracam się w jego stronę i patrzę na niego pewnie - ale to niczego nie zmieni, więc po co?
- Naprawdę dużo. Po pierwsze, będę miał sińca na pół twarzy i paparazzi mnie zeżrą - śmieje się cicho - po drugie, może nie będziesz już na mnie zła.
- Nie jestem - odpowiadam zgodnie z prawdą.
Nie byłam. Byłam po prostu zawiedziona i smutna. I czułam się zraniona.
- Przepraszam cię tak bardzo - mówi cicho i wstaje, a po sekundzie, dosłownie, jest już koło mnie i przytula mocno do siebie.
Wtulam się w jego klatkę piersiową i oddycham miarowo, słuchając bicia jego serca.
- Tak bardzo cię kocham - szepcze w moje włosy.
Patrzę na niego, mając łzy w oczach.
- Nieprawda.
- To jest cholerna prawda, nie do podważenia - jego głos drży.
- Moich uczuć nic nie pobije - mówię cicho.
Czuję, że się uśmiecha, a ja wtulam się w niego jeszcze bardziej. Podnoszę znowu głowę i patrzę w jego oczy, a po chwili nasze usta stykają się.
Wszystkie moje uczucia w tym momencie wylewają się oceanem na powierzchnie. Tym razem nie jestem pijana, on mnie nie odrzuca, a ja się przed nim nie rozbieram. Pomijając fakt, że nie mam na sobie koszulki, ale po co niszczyć tak romantyczną chwilę?
Zarzucam ręce na jego kark i przyciągam go jeszcze bliżej, choć to już niemożliwe. Ross podnosi mnie do góry, oplatam jego biodra nogami i zderzam się po chwili ze ścianą. Chłopak jeździ rękoma po moich nogach i biodrach, aby po chwili złapać mnie za policzki.
Odsuwam się od niego, a blondyn jeszcze muska moje usta.
- Tęskniłam, Ross.
- Tak. Ja też - po jego policzku płynie łza - dziękuję, Laura.
~*~
*Maia*
- Cześć, Elliot.
- Hmm, cześć? Tak, hej Maia.
Widocznie jest zdziwiony moim widokiem.
- Nie tęskniłeś? - śmieję się histerycznie i uderzam dłonią w czoło - przepraszam za najście, możemy porozmawiać w środku?
Ogląda się przez ramię wgłąb mieszkania, a potem niepewnie kiwa głową.
- Jasne, wejdź - mówi.
Wchodzę. Jasne, że wchodzę. Na dworze ziąb, ja jestem w lekkiej kurtce. Maia Geniusz Największy Idiota Świata Mitchell. Nauczyłam się tego od Laury, ha.
Dom jest ładnie urządzony, aż chce się w nim przebywać. Ściany są pomalowane ciepłymi kolorami, wiszą wszędzie zdjęcia rodzinne i obrazy, a z daleka widać palące się ognisko. Zdejmuję buty i odwieszam kurtkę na wieszak, a potem idę za chłopakiem w stronę kuchni.
- Przeszkadzam?
Mój głos jest tak suchy, że na pewno mnie nie usłyszał. Mam ochotę w tym momencie wypić wszystkie morza świata, aż pęknę.
- Nie, jasne, że nie. Jest tylko u mnie... kumpel? Tak, kumpel i trochę się niecierpliwi.
Coś kręcił. Ale to było jego życie i nie mogłam się wtrącać.
- Herbaty?
Pokręciłam przecząco głową, po chwili dopiero się orientując, że nie patrzy na mnie, więc mówię ciche nie.
- Coś poważnego się stało?
- Tak. To jest naprawdę ważne - na mojej twarzy widnieje grymas - słuchaj, pamiętasz nasze ostatnie spotkanie?
Zamyśla się na chwilę.
- Trochę się napiliśmy.
- Trochę to za mało powiedziane - odpowiadam opryskliwie, a po chwili wzdycham - pamiętasz, że byłam taka no... półnaga? I ty też?
- Boże, o co chodzi? - zaczyna się niepokoić - Maia, o co chodzi?
- Elliot, idziesz?! - słyszę krzyk z góry.
Damski krzyk. Przełykam głośno ślinę.
- Przepraszam, już sobie pójdę. Nie wiedziałam, że "kumpel" niecierpliwi się aż tak bardzo - mój głos brzmi ostro - chcę ci tylko powiedzieć, że jestem w ciąży. I jesteś ojcem. Nie mam zamiaru wnosić na ciebie skargi ani ścigać się o alimenty. To wszystko, co chciałam powiedzieć. Do widzenia.
Szybkim krokiem wychodzę do przedpokoju nakładając buty i wychodząc z domu, a po chwili przypominam sobie o zapomnianej kurtce. Z upokorzeniem na twarzy wracam do mieszkania i biorę ubranie. Elliot tępo wpatruje się w drzwi.
- Będę u Lynchów za pół godziny - mówi z głębokim żalem w głosie - wygonię Natashę i będę. Przepraszam.
Nie odpowiadam. Wątpię, żeby mu zależało. Wątpię, żeby to zrobił. Wychodzę już na zawsze.
~*~
*Amanda*
- Dziękuję, że zgodziłeś się ze mną spotkać - mówię z trudem.
Cieszyłam się i to ogromnie, że mogę sobie w końcu z nim wszystko omówić, choć dziwnie jest mówić o swoich uczuciach z byłym chłopakiem. Ale musiałam skończyć tamten wątek raz na zawsze.
- Ta, ja też się cieszę - burknął - co się stało?
- Rocky, możesz mieć żal do Jacoba albo do mnie, ale chyba...
- Nie mam do was żalu - przerywa mi - po prostu... wspomnienia wracają - na jego twarz wstępuje cień uśmiechu.
- Tak - mój głos się trzęsie - możemy zostać przyjaciółmi, prawda?
Patrzy na mnie zaskoczony.
- Wiesz... jesteś i zawsze będziesz mi bardzo bliski, rozstaliśmy się na tyle lat, nie chcę cię znowu stracić - uśmiecham się lekko, ale po moim policzku płyną łzy.
- Boże, Des - podchodzi do mnie i momentalnie ściera wszystkie łzy - nie płacz, proszę.
- Wspomnienia wracają - cytuję go i pociągam nosem.
Przytula mnie mocno do siebie.
Wtulam się w niego jak w pluszowego misia i moczę mu kolejne milimetry idealnie wyprasowanej koszulki. Głaszcze mnie delikatnie po plecach, jego ciepły oddech czuję we włosach.
- Kocham Cię, Rocky i zawsze będę, jak przyjaciela - mówię szeptem.
- Ja też cię kocham, Des. Zawsze będziesz w moim sercu, przyjaciółko - chichocze.
Wtóruję mu.
Niechętnie się od niego odsuwam i wycieram mokre policzki.
- Jaka jest Kelly?
Patrzy na mnie podejrzanie.
- No co? Muszę polubić dziewczynę mojego przyjaciela i być może moją przyszłą przyjaciółkę - śmieję się - coś mogę o niej wiedzieć, przecież niedługo się spotykamy.
- Razem z Laurą, Vanessą i Rydel, tłumoku - daje mi kuksańca w bok.
Uśmiecham się szeroko i oddaje go mu.
- Kiedy będziemy na lodach nie wywiniesz mi się - mówię - będziesz kolorowy. I smakowity - znowu wybucham śmiechem.
- Pożresz mnie? - żartuje.
Spuszczam głowę w dół.
- To już działka Kells.
~*~
*2 lata później*
*Laura*
Hmm. No cóż. Nie spodziewałam się takiego ciągu dalszego naszej wspólnej opowieści.
Może wszystko po kolei, co?
Odkąd Rocky i Amanda zostali przyjaciółmi nasze życie się jako tako unormowało. Mogliśmy teraz spotykać się całą ogromną paczką, choć teraz jesteśmy już po prostu rodziną. Des wzięła ślub z Jacobem i, co tu dużo mówić, tym razem z miłości. Nie zostali do niczego zmuszeni. Dziewczyna poprawiła relacje z rodzicami i jest u niej o wiele lepiej. Rocky kocha Kelly, co mnie bardzo cieszy. To moja najlepsza przyjaciółka odkąd pamiętam.
Rydel i Ellington także wzięli ślub. Czyż to nie słodkie? Tyle ślubów. Nasza wspaniała rodzina.
Ja, no cóż, szaleję za Rossem. Rok po tamtych wydarzeniach pojechaliśmy wspólnie w trasę światową. Było genialnie, bawiliśmy się wspaniale. Wciąż powtarza mi, jak bardzo mnie kocha, to takie urocze.
Vanka pokochała jakiegoś anglika. Andrew jest dla niej bardzo kochany. Siostra jest w ciąży. Będę ciocią!
Wszyscy pokochali kogoś i są bardzo szczęśliwi.
A, jeszcze sprawa Mai i Elliota. Są przyjaciółmi, Mitchell urodziła przesłodką Jenny. Chłopak pomaga jej w wychowaniu małej, jest dla niej po prostu ojcem. Drugim ojcem.
Nasza historia była ciekawa i emocjonująca, nadal taka jest.
Czekamy tylko, co przyniesie przyszłość.
*******************************
Pff.
Okropieństwo i barbarzyństwo.
Ugh, to tak okropnie mi wyszło.
Witajcie, kochani! Jak widać
Ta historia była dla mnie bardzo ważna. Do tego zawaliłam epilog tej
Możecie mnie zadźgać, macie na to pełne prawo.
Dobrze, może małe statystyki c:
Ogólna ilość wyświetleń - 45 222 (WOW! To naprawdę dużo, dziękuję!)
Liczba obserwatorów - 43 (Dziękuję ♥)
Najwięcej wyświetleń było w lipcu 2014 - 3901 c:
Najwięcej komentarzy - 21, rozdział kończący I sezon.
Ogólnie komentarzy - 477
Dziękuję wam, kochani! To był naprawdę cudowny czas spędzony na pisaniu moich wyobrażeń.
Mogę was prosić o komentarze jeszcze tutaj, pod tym rozdziałem?
CHCIAŁABYM WIEDZIEĆ, ILE WAS BYŁO, KOCHANE PTYSIE.
Kocham Was tak bardzo i ze łzami w oczach żegnam was!
Teraz jestem na :
www.rauraandr5-myhistory.blogspot.com
oraz zapraszam na nowego bloga, którego działalność rozpoczynam już od jutra!
www.austinandally-auslly.blogspot.com/ !!!!!!!!
KOCHAM WAS!
Mam nadzieję, że ze mną jeszcze zostaniecie c:
Fajne zakończenie. Blog był fantastyczny.
OdpowiedzUsuńBędę czytać kolejne twoje dzieła.
Super <3
Na koniec taki spam: zapraszam- maranor5story.blogspot.com
Dziękujemy za bloga i gratulujemy! :D
OdpowiedzUsuńWspaniała historia i utalentowana dziewczyna! <3
Z chęcią będę czytać inne Twoje prace! ;)
A epilog super!
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to Koniec.
♡
Zrzędzisz Oluś, zrzędzisz.
OdpowiedzUsuńBlog całościowo wypadł Ci naprawdę świetnie i przestań ględzić, bo Dinusia na Ciebie naśle. c:
Będzie Ci jeszcze bardziej dokuczał, a tego nie chcesz dziewojo, prawda? :3
Myślę, że na pewno w tej kwestii się ze mną zgodzić. Dziękuję. (y)
A teraz wybacz, pędzę na tego new bloga.
Już od dawna mam go w obserwowanych bo buszowałam trochę na twoim koncie na bloggerze i był tam do niego linczek to wpadłam. Linczek? Lynch? Ej, brzmi prawie tak samo.
Pff, rozpisałam się mimo złego humoru, jupi!
Czekam na star new bloga! *-*
ILY szkarbie. ♥ c;
Fajne zakończenie! To był naprawdę świetny blog. Chętnie przeczytam następnego. :)
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńŚwietny blog :)
Z miłą chęcią wpadnę na nowego :D
To był świetny blog, a ty jesteś zarąbistą bloggerką:D
OdpowiedzUsuńSmutam, że zakończyłaś bloga, ale heloł! Są jeszcze inne w wykonaniu Cristal:D
Pozdrawiam, Pati:*
Ehh.... taka szkoda że już koniec ;/
OdpowiedzUsuńMiałaś takiego genialnego bloga!!! No ale cóż.... w końcu musiało to nadejść :)
Świetnie piszesz, więc pisz dalej!!! :D
Cudowny epilog!!! To był jeden z najlepszych blogów jakie kiedykolwiek czytałam!!!
OdpowiedzUsuńSzkoda że to już koniec :( Ja też mam łzy w oczach :'(
Olivia<3
Opowiadanie super, ale jak mogłaś tak skończyć historię Rinessy? Czekam na inne opowiadania twojego autorstwa.
OdpowiedzUsuń